Czytasz wypowiedzi znalezione dla zapytania: Stare zamczysko





Temat: w starym zamczysku

<ste@stefan.homechoice.co.uka ĂŠcrit dans le message news:


| "Sunnta" a ĂŠcrit dans le message news:
| ***

| w starym zamczysku
| nawet duchy umarły
| z zapomnienia

| duchy nie umierają
| ..nawet z zapomnienia
| moim zdaniem: mało wiarygodne umieranie "z czegoś"
| brzmi, jak wiedza o "przezroczystym"

Skoro już czepiamy się...


Zaraz - czepiamy... ;-)


W tym czarującym haiku mowa jest o widmach straszących
w starym zamku, a takie to umierają na egzorcyzm-
np z pokropienia święconą wodą.


Haiku nie haiku ;-)
Zauważyłem, że lubisz krótkie formy i że skutecznie ich bronisz. Do mnie
(moja strata?) trafiają tylko te, które mają wyraźny element zaskoczenia,
lub są: w dwóch słowach o całych światach, obrazach, emocjach...
W powyższych trzech linijkach jest nudno.
Po pierwsze, jeśli "zamczysko", to jest przecież niemal pewne, że stare,
czyli powtórzenie.
Po drugie, dlaczego "nawet" duchy? Czyżby stare zamczysko miało być siedzibą
śmierci i wszystko co żyło, wymarło już grubo przed duchami? Jakoś nie
przemawia to do mnie. Stare zamki tętnią życiem, jak najbardziej realnym i
biologicznym. Czyżby "nawet", odnosiło się do tego właśnie życia?
Piszesz, że w wierszu jest mowa o straszących widmach w starym zamku, pytam
się - po co jest ta mowa? Gdzie jest przekaz wiersza? A może to tylko
ładnie(?) pomyślane zdanie pocięte na trzy wersy?


Z czegoś jak najbardziej można umrzeć. Np z tęsknoty,
z pragnienia, z głodu. Widma (mz lepiej pasują niż duchy,
ale to nie moje haiku) mogą także umrzeć z braku turystów. :-)


Tak się mówi. Można też umrzeć od i na. Spróbuj umrzeć np. z raka, albo na
brak czegoś(?)


| dziwny lapsus okiem się dokonał przy czytaniu
| zanim przestawiłem tekst na polską czcionkę
| w wersie o duchach przeczytało mi się o zamarłych chmurach,
| ot! krzaczki zwariowały (nad starym zamczyskiem)
| dziękuję za chmury ;-)

Poprawnie: twoje oko popełniło dziwny lapsus. Tego
rodzaju poślizg nazywa się "fata mrugana".


Dzięki za wytknięcie :) a "fata mrugana" jest bardzo udana :)


Przytrafia
się poetom i krótkowidzom. ;-)


Chyba na jedno wychodzi ;)


Pozdrowienia

Stefan


pozdrawiam,
waldek

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: w starym zamczysku


<ste@stefan.homechoice.co.uka ĂŠcrit dans le message news:

| "Sunnta" a ĂŠcrit dans le message news:
| ***
| w starym zamczysku
| nawet duchy umarły
| z zapomnienia

| W tym czarującym haiku mowa jest o widmach straszących
| w starym zamku, a takie to umierają na egzorcyzm-
| np z pokropienia święconą wodą.

Haiku nie haiku ;-)
Zauważyłem, że lubisz krótkie formy i że skutecznie ich bronisz. Do mnie
(moja strata?) trafiają tylko te, które mają wyraźny element zaskoczenia,
lub są: w dwóch słowach o całych światach, obrazach, emocjach...


Masz rację. Krótkie formy - haiku nie haiku - są niezwykle trudne
do napisania i rzadko się udają. Są jak atar-esencja róży, która
chwieje sie na pograniczu cudownego-wstrętnego zapachu. Kilka molekuł za wiele
i zatkasz sobie nos. Tak samo jest z myślą skondensowaną w trzech linijkach.


W powyższych trzech linijkach jest nudno.
Po pierwsze, jeśli "zamczysko", to jest przecież niemal pewne, że stare,
czyli powtórzenie.


Sam fakt, że robisz semantyczną wiwisekcję wiersza jest dowodem,
że "olśnienia" nie było czyli - dla ciebie - niewypał. Zdarza się.


Piszesz, że w wierszu jest mowa o straszących widmach w starym zamku, pytam
się - po co jest ta mowa? Gdzie jest przekaz wiersza? A może to tylko
ładnie(?) pomyślane zdanie pocięte na trzy wersy?


Przekaz wiersza jest- dla mnie - w ostatniej linijce: zapomnienie,
które jest swego rodzaju śmiercią. O tym zapewne jest cały ten
obraz. Realny świat (stare zamczysko) i nierealny (duchy)
podlegają tym samym prawom zagłady przez zapomnienie.


| dziwny lapsus okiem się dokonał przy czytaniu
| Poprawnie: twoje oko popełniło dziwny lapsus. Tego
| rodzaju poślizg nazywa się "fata mrugana".

Dzięki za wytknięcie :) a "fata mrugana" jest bardzo udana :)


To na osłodę poprawki, bo w gruncie rzeczy nie lubię wytykania
nikomu niczego nigdy przenigdy. :-)

Kłaniam się i dobranoc

Stefan

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: cisza!


| Hm.......no dla mnie bomba :-) To gdzie i kiedy?

o polnocy ..w starym zamczysku ..przy blasku ksiezyca - bede czekala! ;)


Tak jest! Przybede na stalowym rumaku i Cie porwe!

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: cisza!


| o polnocy ..w starym zamczysku ..przy blasku ksiezyca - bede czekala! ;)

Tak jest! Przybede na stalowym rumaku i Cie porwe!


uuummmm ...coraz bardziej mi sie podoba :))))))))

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Megane - glosny uklad jezdny, czy moze opony ?


"Marcin L." wrote:

A przy wyzszych predkosciach nie?


Sory, zapomnialem dodac, ze ma to miejsce tylko przy przyspieszaniu. W innym
zakresie obrotow (na 4-tym, ponizej 2200 i powyzej 2700 gang jest raczej
niskotonowy).  Zreszta, analogiczny gang wysokotonowy slychac na pierwszym
biegu - rowniez przy przyspieszaniu.
W ogole, chyba samochod ten nie nalezy do najcichszych. Ostatnio stwierdzilem,
ze "Esperal" kolesia jest o wiele lepiej wytlumiony, a kosztuje polowe mojej
Reni. Co o tym sadzicie ?

Generalnie jestem z niego zadowolony. Ku mojemu zdziwieniu okazalo sie
(przejechalem 6 kkm), ze jak na 110 konny silnik, to jest on wyjatkowo
ekonomiczny. W miescie nie lyka wiecej niz 8.5 i to bez wzgledu na to, co sie
wleje (V-Power, E95 czy E98), a nie jezdze zbyt lagodnie. W trasie, przy pelnym
niemal obciazeniu, przy sredniej predkosci 70 km/h (wykonalem 960 km w tym
gierkowke 2 razy grzejac 120-130, momentami 140) spalil srednio 5.8 / 100 km.
Ponadto, ma bardzo dobre przyspieszenie. Dla mnie momentami az za dobre.
Czwarty bieg w zupelnosci wystarcza podczas manewrow wyprzedzania. Na trojce -
raaaakieta - do 140 km/h (5700 rpm), ale dobrze jest miec wowczas zatyczki w
uszach :-)


| charakterystyczny swist - cos jakby wycie wiatru w starym zamczysku
| :-))). To chyba nie najcichsze opyny, czy tez moze cos z ukladem jezdnym

Kilka dni temu opisywalem podobny problem z oponami w Astrze.
Po zmianie ustalo jak reka odjal.


A na jakie opony dokonales wymiany ???? Micheliny kojarzyly mi sie zawsze z
najwyzsza jakoscia. Moj Tata przejechal na Michelinach ponad 80 kkm i bieznik
byl niemal jak nowy. Samochod Dealer sprowadzil mi na Continentalach. Kazalem
wymienic na Micheliny. Kwekali, ale wymienily (podmienili na opny z jakiejs
Meganki, ktora mieli na placu)


Jak mozesz, to zmien na pewien czas oponki i sie przejedz.


Niestety - nie moge. Moj rozmiar jest bardzo nietypowy 185/60 R15. W sklepie
nie do dostania. Tylko na zamowienie u Dealera i to tylko Michelin lub
Continental. Ostatnio rozwalilem opone - cuuuudem udalo mi sie dostac nowa w
jednej z warszawskich hurtowni za 400 pln. U Kiljanczyka "spiewali" az 685 pln.

Pozdrawiam

Chris

--
Pozdrawiam
Marcin Lewkowicz
Opel Astra 1.4  60KM  '93


Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Moherowe Berety przygotowane do wojny
Monachomachia
Nie wszystko złoto, co się świeci z góry,

Ani ten śmiały, co się zwierzchnie sroży;

Zewnętrzna postać nie czyni natury,

Serce, nie odzież, ośmiela lub trwoży.

Dzierżyła miejsca szyszaków kaptury -

Nieraz rycerzem bywał sługa boży.

Wkrada się zjadłoś i w kąty spokojne;

Taką ja śpiewać przedsięwziąłem wojnę.



Wojnę domową śpiewam więc i głoszę,

Wojnę okrutną, bez broni, bez miecza,

Rycerzów bosych i nagich po trosze,

Same ich tylko męstwo ubezpiecza:

Wojnę mnichowską... Nie śmiejcie się, proszę,

Godna litości ułomność człowiecza.

Śmiejcie się wreszcie, mimo wasze śmiéchy

Przecież ja powiem, co robiły mnichy.



W mieście, którego nazwiska nie powiem,

Nic to albowiem do rzeczy nie przyda;

W mieście, ponieważ zbiór pustek tak zowiem,

W godnym siedlisku i chłopa, i Żyda,

W mieście - gród, ziemstwo trzymało albowiem

Stare zamczysko, pustoty ohyda -

Było trzy karczmy, bram cztery ułomki,

Klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki.



W tej zawołanej ziemiańskiej stolicy

Wielebne głupstwo od wieków siedziało;

Pod starożytnej schronieniem świątnicy

Prawych czcicielów swoich utuczało.

Zbiegał się wierny lud; a w okolicy

Wszystko odgłosem uwielbienia brzmiało.

Święta prostoto! ach, któż cię wychwali!

Wiekuj szczęśliwie!... Ale mówmy daléj.



A co było "daléj", można dowiedzieć się tutaj:
univ.gda.pl/~literat/monach/index.htm Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Kwestia horrorów
u siebie w domu bym poszła zlokalizować źródło hałasu. w starym
zamczysku sprawdzać w lochach, co tak postukuje w izbie tortur lub w
lochach - raczej nie... Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Na co komu szlafmyca?
bo w wielkim starym zamczysku (no, może wtedy nie było jeszcze takie stare) było
cholerycznie zimno, nawet w lato palili w monstrualnych kominkach, więc jak
przygasło - marzły uszy i łysiny. Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Z cukrzycą na Mont Blanc...
- z dusznicą do starego zamczyska -> straszyć duchy ;-) Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: białe bukiety do sukien ślubnych
rozmarzyłam się ;-)
Bukiet z główkami czosnku, Panna Młoda w sukni w stylu gotyckim, Pan Młody w
lekko zakurzonym fraku, przyjęcie w bardzo starym zamczysku...

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: jestem księciem na białym rumaku
Jestem władcą północy ,ale mój piękny zamek jest wiele dni drogi stąd.Zimowe
dni przyszło mi spędzać w starym zamczysku (Gamleborg ;-)
Nie zaznasz tu ni szczęścia ni goryczy tylko wszechogarniająca pustka Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: jestem księciem na białym rumaku
to moze opuscisz to wstretne stare zamczysko przepelnione pustka? Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: jestem księciem na białym rumaku
Zimowe
dni przyszło mi spędzać w starym zamczysku (Gamleborg ;-)

jak zwykle czytam nieuwaznie:))))))))))))))) Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: nie wiem co o tym myśleć?
No ja bym wlasnie powiedzial, ze chlopak sie normalnie zachowuje.. a
autorka pewie wymyslila sobie, ze ma byc zdobywana jak jakies stare
zamczysko no i jest problem Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: mężczyżni są wspaniali!
pajęczyny? Ale to chyba tylko w jakimś starym zamczysku ;) Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: i co? tak przy wszystkich?
widac to jakieś stare zamczysko, w którym straszy, a nie
konfesjonał :)
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Olsnienie kolejowe
nowoczesne budynki jusz niesa takie piekne jak stara architektura no ja
najbardziej kocham stare zamczyska Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Zamczysko
też bym obejrzała fotke,lubię stare zamczyska,ale większość z nich
jest w opłakanym stanie ... a szkoda Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: NEWS o Bobolicach ...
Witaj Wasylu ponownie!:)
gdzie byłeś, jak Cie nie było? czyzbys zabłądził w lochach jakiegos starego
zamczyska?:)) Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: ???szumy/wodogrzmoty w okolicach Ciotuszy/Suśca???
Dobrze trafiłeś.
Szumy są na rzece Tanew, na mapie poniżej miejscowości Susiec (gdzie bez
problemu znajdziesz pokój). W miejscowości Rebizanty jest parking i oznaczone
szlaki, które poprowadzą Cię przez ten piękny teren wzdluż Tanwi.
Tzw. Piekiełko (!!! znam co najmniej dwa Piekiełka na Roztoczu, a nie
zdziwiłbym się jeśli jest ich więcej) znajduje sie w okolicach Stanisławowa.
Jadąc drogą z Józefowa do Tomaszowa (lub Ciotuszy ) na końcu Długiego Kąta
trzeba skręcić w lewo w stronę Krasnobrodu. W Stanisławowie na skrzyżowaniu w
prawo do końca wsi albo jeszcze kawałek można podjechać drogą polną. Skały są
piękne, rzeczywiście przypominają stare zamczysko. Uwaga!!! miejscowi podobno
odradzają odwiedziny o 12 zarówno w południe jak i w nocy!
Kapliczka św. Rocha, jest tak znana, że pewnie dlatego nie pisaliśmy o niej za
dużo. Wzmianka o niej była niedawno w opisie bitew pod Krasnobrodem (1863).
Jest bardzo urocza i również słynie z cudownego żródełka. Jeśli dobrze pamiętam
leczącego z chorób zakaźnych (tak przynajmniej św. Roch robił). W Krasnobrodzie
jest jeszcze jedno cudowne źrodełko, pod kapliczką na wodzie. Warto równiez
zobaczyć. W jej pobliżu również była znana bitwa tym razem 1939 (ostatnia konna
szarża w histori).
Jest trochę źródełek ma Roztoczu, ale ogólnie Roztocze jest uznawane za suchy
teren. Nie znam źródełek, które można polecić w środku lasu (jedyne które znam
to w okolichach Potoku-Senderek, ale jest małe). Są tu źródła Wieprza. W
okolicach Krasnobrodu w miescowości Hutki można zobaczyć bogate źródła bijące
wprost do Wieprza. Uroczą trasę można przejść wzdłuż Wieprza od Hutek do
Guciowa, napotykając po drodze wiele źródełek.
Wejście do lasu na całym Roztoczu pozostawi wrażenia, polecam trasę wzdłuż
Tanwi, wycieczkę na Bukową Górę w Zwierzyńcu, ściężkę turystyczną w
Krasnobrodzie przechodzącą obok kapliczki św. Rocha, ścieżkę przyrodniczo-
historyczną po Wojdę (miejsce pierwszej bitwy Batalionów Chłopskich).
Daj znać, chętnie pomożemy w wyborze tras.

Pozdrawiam, Leszek.

www.hucisko.pl Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: ZASRANE ŁAWKI W PARKU!
Powinny srać trochę dalej na starym zamczysku na górze a nie w parku .To chyba
gołębie ?
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Niecodzienne odkrycie w VII LO
W tym starym zamczysku napewno kryje sie jeszcze nie jeden ciekawy dokument Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Dzień św. Patryka
Wstydzę się:)
Niemniej stare zamczyska zawsze nastrajają mnie tak jakoś...tajemniczo-spiskowo... Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Deptak: gdzie będą parkingi?
trzeba zbudować molo, starówkę, stare zamczysko i bedzie super-turyści, nie
tylko ze wschodu, kasa dla miasta, promocja miasta itd. ..wierzy w to ktoś?
deptak nie sprawi, że Białystok będzie podobny do Gdańska, Olsztyna czy
Tarnowa....niestety... Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Stare Zamczysko zagrożone?
Stare Zamczysko zagrożone?
www.pressmedia.com.pl/sn/wydarzenia/d2.asp?u_file=N%2ETXT Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Stare Zamczysko zagrożone?
Nigdy na terenie Starego Zamczyska nie przeprowadzono kompleksowych (to ważne,
bo częsciowe były) badań archeologicznych. Chciałbym wiedzieć skąd informacje
na temat tego miejsca ma p. L. Włodek. Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Viva Modraszek - co z wyciągiem ??
szkoda mi tych wałów!
na wałach jest tak pięknie i dziko. chciałabym, żeby stok ulokowano gdzieś
indziej. ta inwestycja zniszczy uroki starego zamczyska-wzgorza i okolicy!! :( Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Viva Modraszek - co z wyciągiem ??
To prawda, moze to zniszczy Stare Zamczysko, ale nie wiemy czy tak będzie,
Czy ktos zna szczegolowe plany? Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: piatek czy sobota?
Kominka nie trzeba budowac,kominek mozna pod...komus i juz sprawa zalatwiona.A
zreszta mozemy zrobic tym razem sped w jakims starym zamczysku,ot to by sie dzialo. Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Gdzie na weekend?
Polecam urocze miasteczko Reszel na Warmii niedaleko Kętrzyna.
Spędziłem tam uroczy weekend zeszłego lata. Można wynająć pokój w
starym zamczysku, którego część służy jako hotel.
Piękne miejsce warte zwiedzenia!
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: dystansss
lubie urozmaicenie, ciekawa scenerie, stare zamczysko, lesne otchlanie, bal
maskowy, dominowac i byc zdominowana... Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: juz tyle dni bez picia ...a dzie chyba wieczor bez
smutnie??? juz chyba minelo
przepraszam za dol - siebie sama i Was (Stachu dziekuje bardzo, staram sie
uczyc egoizmu)nie odzywalam sie tyle czasu, bo strasznie (oj, prawie jak duchy
w opustoszalym zamczysku, tak strasznie) duzo rezczy dzieje sie dokola ale
wiecie co, TRWAM bez chlania, palenia (no tu klamie, bo po tylu dniach ze dwa
dni temu w piatek zapalilam ze 4 papierosy, wysepione i rzucilam to swinstwo,
mam taka nadzieje, bo jadac do domu nie kupilam sobie fajek choc mnie korcilo,
oj jak w starym zamczysku korcilo, tak strasznie, ale po co tyle trzezwych dni,
niejedzenia i tlumaczenia sobie "chce byc wolna od nalogow" - jestem oslem
przeciez nawet miesiac nie mina, a ja sobie egocentryczne holdy bije w
przejaskrawionych barwach a'la Matejko wielki nasz wieszcz-daltonista,
Natalio, Natalio a co u Ciebie teskno mi za spokojem, w ktory ukladaja sie
literki Twoich postow... musze uciekac, bo czeka na mnie znowu kilka stron
podrecznika do przeczytania i choc narzekam, ze stary czlowiek a uczyc sie
musi, to w tajemnicy powiem Wam, ze chyba to najbardziej kocham w swojej pracy,
ani chwili wytchnienia tylko kombinuj mysl za siebie i jeszcze kilku innych
gagatkow a kiedy sie uda i idziemy do knajpy by to oblac zawsze zabietam swoj
wysluzony i wierny samochod. Sobie wytlumaczylam, ze ON nie moze stac porzucony
na byle jakim chodniku, niech cieszy sie ze mna kiedy wracamy z brzuchem pelnym
wody mineralnej i herbaty ...tyle lat czekal na zakurzonych chodnikach, ze
teraz mu sie nalezy, a kompanom nie musze tego tlumaczyc, bo jesli jestesmy w
duecie - nigdy nie pilam i pic nie zanierzam.
A na mojej wsi juz jesien, kilka postow temu Natalio, pisalas, ze tez bys
chciala mieszkac, tak jak ja pod lasem w malym domku - cos takiego mi sie
kolacze po nie przepitej pamieci - ale gdybys wiedziala ile taka jesien niesie
ze soba lisci, oj jesli kiedys tak sobie zamieszkasz to tylko w iglastym lesie
proponuje ...caly weekend grabienia. TYlko iglaste lasy, popatrz prosze, czy w
okolicy nie ma zadnej brzozy, strasznie sa egocentryczne jesienia (tutaj
skorzystaj z mojego doswiadczenia, please)
Stachu, Dobyry Stachu, bo zapomne Ci uprzjmie doniesc - mis nie ma na imie juz
SMUTECZEK, byly wielkie przeprosiny - nowe imie misia jest banalne - MOJ MIS
sciskam WAS mocno (i wcale nie znaczy to strog beer) dziekuje, ze jestescie,
kiedy troche sie podszkole i bede madrzejsza...moze moje posty nie beda
wygladaly na alkoholowy ciag
trzezwo, ag Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Wczasy all inclusive czy szkoła przetrwania?
szkoła przetrwania zdecydowanie. Stare zamczyska, krzaki, błoto,
piach, rower, jedzenie na trawie i te sprawy
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Co to jest szczescie ???

Użytkownik Jola <j@cidernet.plw wiadomości do grup dyskusyjnych
napisał:3c1b465@news.vogel.pl...


Witam:
Od dluzszego czasu zastanawiam sie czym jest prawdziwe szczescie ???
Nie potrafie sobie na to pytanie odpowiedziec ...
Ma ono w sobie wiele podtekstow
Czuje, jak zycie mi ucieka kolo nosa a ja nie potrafie tego zmienic...
Licze , ze ktos mi sprobuje na to pytanie odpowiedziec ....


Odpowiem Ci cytatem z "Alchemika" Coelho (ostatnio wszyscy go cytuja ;) :
" Raz pewien kupiec posłał swego syna po Tajemnicę Szczęścia do
najmądrzejszego z ludzi. Przez czterdzieści dni chłopiec wędrował przez
pustynię, aż dotarł do pięknego starego zamczyska na szczycie wzgórza.
Mieszkał w nim ten, którego szukał. Lecz zamiast spotkać tam wielkiego
mędrca, ujrzał salę, w której panowała atmosfera ogromnego poruszenia:
wbiegali i wybiegali kupcy, po kątach, gorączkowo gestykulując, rozprawiali
goście, w tle przygrywali grajkowie, a na suto zastawionych stołach stały
najwspanialsze tamtejsze przysmaki. Sam zaś mędrzec zajęty był rozmową i
chłopiec musiał cierpliwie czekać bite dwie godziny, nim nadeszła jego
kolej.
 Mędrzec wysłuchał go wprawdzie uważnie, ale powiedział, że teraz nie ma
czasu, by odkryć przed nim Tajemnicę Szczęścia. Zaprosił go do obejrzenia
pałacu i przykazał wrócić za dwie godziny.
- Chciałbym cie jednak o coś prosić - dodał na koniec, podając chłopcu
łyżkę, którą napełnił dwoma kroplami oleju. - Kiedy będziesz przechadzał się
po moim pałacu nieś tę łyżkę tak, aby ani krzty z niej nie uronić.
 Chłopiec wchodził i schodził po schodach pałacu, nie odrywając oczu od
łyżki. Po dwóch godzinach znów stanął przed obliczem Mędrca.
- A więc widziałeś już perskie dywany w mojej sali biesiadnej? - pytał. -
Zachwycił cię ogród, który z górą dziesięć lat tworzył Mistrz Ogrodników?
Podziwiałeś piękne pergaminy w mojej bibliotece?
 Zawstydzony chłopiec wyznał, że nie widział nic. Dbał bowiem tylko o to, by
nie uronić ani kropli oliwy, którą powierzył mu Mędrzec.
- Wobec tego wracaj i poznaj cudowności mego świata - powiedział Mędrzec. -
Nie wolno nigdy ufać człowiekowi, którego domu nie znasz.
 Teraz już spokojniejszy, chłopiec wziął łyżkę i znów zaczął spacerować po
pałacu, tym razem przyglądając się bacznie wszystkim płótnom widzącym na
ścianach i malowidłom na sklepieniu. Podziwiał góry wokół, ogrody,
delikatność kwiatów i smak, z jakim ułożono tu każde dzieło. Wróciwszy zaś
przed oblicze Mędrca opowiedział dokładnie o wszystkim, co zobaczył.
- A gdzie są dwie krople oleju, które powierzyłem twojej pieczy? - zapytał
Mędrzec.
 Chłopiec spojrzał na łyżkę i ujrzał, że po oliwie nie zostało ani śladu.
- Oto jedyna rada jaką mogę ci dać - rzekł Mędrzec nad Mędrcami. - Tajemnica
Szczęścia jest ukryta w tym, by widzieć wszystkie cuda świata i nigdy nie
zapomnieć o dwóch kroplach oleju na łyżce."

Kiedy skupiasz sie na szukaniu szczescia to go nie znajdziesz. Dlatego ze
juz od dawna wszyscy probuja je zdefiniowac, ale nie potrafia. Trzeba zyc,
robic to co Cie cieszy, a zauwazysz ze jestes szczesliwa bez wysilku.
Cieszyc sie zyciem i nie zapominac o obowiazkach. To chyba najmadrzejsza
rzecz jaka wyczytalem w ksiazkach.

Pozdrawiam
Dran

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: wybaczciealeniemoglemsiepowstr
Nie wszystko złoto, co się świeci z góry,
Ani ten śmiały, co się zwierzchnie sroży;
Zewnętrzna postać nie czyni natury,
Serce, nie odzież, ośmiela lub trwoży.
Dzierżyła miejsca szyszaków kaptury -
Nieraz rycerzem bywał sługa boży.
Wkrada się zjadłoś i w kąty spokojne;
Taką ja śpiewać przedsięwziąłem wojnę.
Wojnę domową śpiewam więc i głoszę,
Wojnę okrutną, bez broni, bez miecza,
Rycerzów bosych i nagich po trosze,
Same ich tylko męstwo ubezpiecza:
Wojnę mnichowską... Nie śmiejcie się, proszę,
Godna litości ułomność człowiecza.
Śmiejcie się wreszcie, mimo wasze śmiĂŠchy
Przecież ja powiem, co robiły mnichy.
W mieście, którego nazwiska nie powiem,
Nic to albowiem do rzeczy nie przyda;
W mieście, ponieważ zbiór pustek tak zowiem,
W godnym siedlisku i chłopa, i Żyda,
W mieście - gród, ziemstwo trzymało albowiem
Stare zamczysko, pustoty ohyda -
Było trzy karczmy, bram cztery ułomki,
Klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki.
W tej zawołanej ziemiańskiej stolicy
Wielebne głupstwo od wieków siedziało;
Pod starożytnej schronieniem świątnicy
Prawych czcicielów swoich utuczało.
Zbiegał się wierny lud; a w okolicy
Wszystko odgłosem uwielbienia brzmiało.
Święta prostoto! ach, któż cię wychwali!
Wiekuj szczęśliwie!... Ale mówmy dalĂŠj.
Bajki pisali o dawnym Saturnie
Ci, co za niego tworzyli wiek złoty.
Szczęśliwszy przeor jadący poczwórnie,
Szczęśliwszy lektor mistycznej roboty,
Szczęśliwszy ojciec, po trzecim nokturnie
W puchu topiący chorowe zgryzoty;
Szczęśliwszy z braci, gdy kaganek zgasnął,
Co w słodkim miodu wytrawieniu zasnął.
W tym było stanie rozkoszne siedlisko
Świętych próżniaków. Ach, Losie zdradliwy!
Ty, co z niewczesnych odmian masz igrzysko
I nieszczęść ludzkich jesteś tylko chciwy,
Maż świat dziwactwa twego widowisko.
Jęczy pod ciężkim jarzmem człek cnotliwy.
Mniejsza, żeś państwa, trony, berła skruszył,
Będziesz tak śmiałym, żebyś kaptur ruszył?
Już były przeszły owe sławne wojny,
Którym się niegdyś świat zdumiały dziwił.
Już seraficzny zakon był spokojny,
Już Karmelowi nicht się nie przeciwił;
Już kaznodziejskie wzrok mniej bogobojny
Oka na kaptur spiczasty nie krzywił.
Dawnych niechęci mgłę rozniosły wiatry,
Szczęśliwe były nawet bonifratry.
Ta, która nasze padoły przebiega
I samym tylko nieszczęściem się pasie,
Jędza niezgody, co Parysa-zbiega
Znalazła niegdyś na górnym Idasie,
Słodki raj mnichów gdy w locie postrzega,
Jęknęła z złości i zatrzymała się.
Widząc fortunny los spokojnych mężów
Świsnęły żądła najeżonych wężów.
Strzęsła pochodnią, natychmiast siarczyste
Iskry na dachy i wieże wypadły;
Wskroś przebijają gmachy rozłożyste,
Już się w zakąty najciaśniejsze wkradły.
A gdzie milczenia bywały wieczyste,
Wszczyna się rozruch i odgłos zajadły.
Rażą umysły Żądze rozjuszone,
Budzą się mnichy, letargiem uśpione.
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Pepiczek poznaje Cesarza Wszystkich Szadoków


Cesarz udzielił mi audiencji po wstawiennictwie
na właściwym szczeblu. Liczyłem na to, że władca,
będąc magiem i pomazańcem zna odpowiedź
na dręczące mnie pytanie: jaka jest natura następnego kroku?

Wszak musiał Wielki Nikt objawić mu tę wiedzę,
żywiłem nadzieję, wszak każdy przekrój musi mieć
swoje źródło. Dywan puszył się na mnogich stopniach,
złapałem zadyszkę, a jeszcze nie dotarłem do wrót pałacu.

Usłyszałem: mój drogi, poczęstuj się cuksem, napij likieru.
Trzymaj na języku słodycz. Nie oblizuj warg, pozwól, aby cukier
zbierał się na ich powierzchni, żeby ściekał leniwą strugą
na brodę. Zgadnij, gdzie spadnie kropla, ciężka od słodyczy.


Podoba mi się. Przypomina i kojarzy się z przypowieścią
Coelho w "Alchemiku", mam nawet ją zeskanowaną.

Pozdrawiam
marco

[...]
Raz pewien kupiec posłał swego syna po Tajemnicę Szczęścia do najmądrzejszego z ludzi. Przez czterdzieści dni chłopiec
wędrował przez pustynię, aż dotarł do pięknego starego zamczyska na szczycie wzgórza. Mieszkał w nim ten, którego
szukał. Lecz zamiast spotkać tam wielkiego mędrca, ujrzał salę, w której panowała atmosfera ogromnego poruszenia:
wbiegali i wybiegali kupcy, po kątach, gorączkowo gestykulując, rozprawiali goście, w tle przygrywali grajkowie, a na
suto zastawionych stołach stały najwspanialsze tamtejsze przysmaki. Sam zaś mędrzec zajęty był rozmową i chłopiec
musiał cierpliwie czekać bite dwie godziny, nim nadeszła jego kolej.
Mędrzec wysłuchał go wprawdzie uważnie, ale powiedział, że teraz nie ma czasu, by odkryć przed nim Tajemnicę Szczęścia.
Zaprosił go do obejrzenia pałacu i przykazał wrócić za dwie godziny.
- Chciałbym cię jednak o coś prosić - dodał na koniec, podając chłopcu łyżkę, którą napełnił dwoma kroplami oleju. -
Kiedy będziesz przechadzał się po moim pałacu nieś tę łyżkę tak, aby ani krzty z niej nie uronić.
Chłopiec wchodził i schodził po schodach pałacu, nie odrywając oczu od łyżki. Po dwóch godzinach znów stanął przed
obliczem Mędrca.
- A więc widziałeś już perskie dywany w mojej sali biesiadnej? - pytał. - Zachwycił cię ogród, który z górą dziesięć lat
tworzył Mistrz Ogrodników? Podziwiałeś piękne pergaminy w mojej bibliotece?
Zawstydzony chłopiec wyznał, że nie widział nic. Dbał bowiem tylko o to, by nie uronić ani kropli oliwy, którą
powierzył mu Mędrzec.
- Wobec tego wracaj i poznaj cudowności mego świata - powiedział Mędrzec. - Nie wolno nigdy ufać człowiekowi, którego
domu nie znasz.
Teraz już spokojniejszy, chłopiec wziął łyżkę i znów zaczął spacerować po pałacu, tym razem przyglądając się bacznie
wszystkim płótnom wiszącym na ścianach i malowidłom na sklepieniu. Podziwiał góry wokół, ogrody, delikatność kwiatów i
smak, z jakim ułożono tu każde dzieło. Wróciwszy zaś przed oblicze Mędrca opowiedział dokładnie o wszystkim, co
zobaczył.
- A gdzie są dwie krople oleju, które powierzyłem twojej pieczy? - zapytał Mędrzec.
Chłopiec spojrzał na łyżkę i ujrzał, że po oliwie nie zostało ani śladu.
- Oto jedyna rada jaką mogę ci dać - rzekł Mędrzec nad Mędrcami. - Tajemnica Szczęścia jest ukryta w tym, by widzieć
wszystkie cuda świata i nigdy nie zapomnieć o dwóch kroplach oleju na łyżce.
[...]

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: II Wielka Beskidzka
Dostalem te informacje i przekazuje dalej.
Impreza dla aut co najmniej 25 letnich lub mlodszych ale rzadkich.
Na ubieglorocznych zdjeciach byl jeden garbus.
P.

========================
Szanowni i Czcigodni Automobilerzy

Góry aż po horyzont, lasy pod niebo, tafle jezior i potoków, stare zamczyska
i budowle,  wąska wstęga drogi... czyż może być cos piękniejszego ? Może być.
Góry aż po horyzont, lasy pod niebo, tafle jezior i potoków, stare zamczyska
i budowle, wąska wstęga drogi... a na niej sznur zabytkowych automobili
nieśpiesznie wiozących piękne panie i eleganckich panów. W błyszczących
chromach odbijają się góry aż po horyzont, lasy pod niebo, tafle jezior i
potoków, stare zamczyska i budowle, wąska wstęga drogi...
Czyż może być coś piękniejszego ?  Może być.
To właśnie Wielka Beskidzka....  

Termin: 18 i 19 września 2004 r.

Uprzejmie zapraszam do udziału w II edycji Wielkiej Beskidzkiej.
Tegoroczna trasa nawiązuje do tzw. Jazdy Księcia Henryka z 1909 roku. Patronem
jest hr. Jan Brandys, jeden z pionierów automobilizmu w Małopolsce.

Ramowy program: Oświęcim-Zator- Wadowice- Stryszów- Sucha Beskidzka- Zawoja-
Zubrzyca- Nowy Targ- Czorsztyn.

Oświęcim to miejsce startu lotnego dla pojazdów jadących z zachodu,czyli z
Bielska Białej, Katowic itp.
Właściwy start odbędzie się w Zatorze na placu przy kościele koło Rynku.  
Pojazdy z załogami będą przyjmowane w recepcji eskapady od godz. 8 rano. O 9
właściwe otwarcie z udziałem Przewodniczącego Sejmiku Województwa Małopolskiego
Pana Piotra Boronia.

Gospodarze czyli Dom Kultury w Zatorze zapraszają do zwiedzania Pałacu (Zamku),
gdzie na dziedzińcu odbędzie się Turniej Łuczniczy prowadzony przez damy i
rycerzy
z epoki Księstwa Zatorskiego.  
Na śniadanie automobilerzy udadzą się nad stawy gdzie szczodry sponsor ugości
specjałami Ziemi Zatorskiej czyli karpiem w różnej postaci. ( Uwaga kierowcy !
Ta rybka pływać nie lubi ...)  
W Wadowicach uczestnicy zwiedzą miejsca związane z Papieżem Janem Paweł II,
czyli Dom Rodzinny oraz Bazylikę. Do tego kawa i kremówki...
Następnie zwiedzanie Dworku Emila Zegadłowicza w podwadowickim Gorzeniu.
Automobilerzy przemieszczą się nie śpiesznie na tereny przyszłego zalewu w
Świnnej-Porębie i zwiedzą Dwór w Stryszowie.
Sucha Beskidzka to zamek zwany małym Wawelem i Izba Regionalna. Przejazd do  
Zawoi przez Przełącz Przysłop i Stryszawę gwarantuje niezapomniane widoki.
W Zawoi weźmiemy udział w XX Jesieni Babiogórskiej, której atrakcjami są m.in.
występy kapel góralskich, redyk a dla wytrwałych koncert Jacka Wójcickiego.
Jednocześnie około 18 obiadokolacja w miejscowej restauracji (bloczki zostaną
przekazane przez miejscowego koordynatora ).
Po noclegu w Zawoi przejazd pod Mosorny Groń i wycieczka wyciągiem krzesełkowym
na szczyt. Kolejny punkt programu to zwiedzanie skansenu architektury
drewnianej w Zubrzycy Górnej.
Po minięciu Nowego Targu automobilerzy trafią do Czorsztyna gdzie odbędzie się
huczne zakończenie Wielkiej Beskidzkiej.    

Orientacyjny koszt od osoby ( z noclegiem )- ok.75 zł
Kontakt: 0-602-26-58-48
autok@poczta.fm
www.bantam.krakow.pl
Zgłoszenia do 5 września                
Jacek Borzęcki
========================

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nawilżanie powietrza


| PS. cytat z czegos madrego na temat wilgotnosci
| optymalnej:
| Dopuszczalna wilgotność powietrza w pomieszczeniu powinna
| się mieścić w
| granicach 30-65%, optymalna &#8211; 40-50%. Jest korzystna
| nie tylko dla organizmu
| człowieka, ale także dla mebli, książek, ubrań. Wilgotność
| poniżej 30% nie
| jest wskazana ze względów fizjologicznych.

Nadal jestem pod wrazeniem. O wilgotnosci wiesz chyba
wszystko.
Bardzo fajnie to wyjasniles.Teraz rozumiem, ze moja
prababcia byla madra
stawiajac wiadro z woda ze studni "do ustania" na noc i
przeznaczajac na cele spozywcze
srodkowa "warstwe" Teraz mam troche rzeczy do ustalenia, bo
nie wiem co bedzie korzystniejsze.


Tak, to jest cos, co ja nazywam madroscia ludowa. Albo tez tradycja; tak robil
pradziadek/prabaka potem dziadek i ojciec, zyli po 80-90 lat, wiec az sie
prosi by robic tak samo. Niestety czesto nowoczesnosc w zagrodzie to
uniemozliwia. I bardzo czesto zle sie to konczy. Poruszylas wazny temat, jak
wazny niech ponizszy autentyczny przyklad bedzie tego dowodem. Otoz wlasnie w
tej miejscowosci Nisko, gdzie woda jest zazelaziona tak, ze wanna, kibel i co
tam jeszcze po kilku tygodniach niemycia sa czerwone, zyla sobie pewna
rodzina. Moj rowiesnik, byl pracowity i nieglupi wiec jak sie wzbogacil to
zalozyl sobie w studni hydrofor a w domu nowoczesna instalacje hydrauliczna.
Wszyscy z tego domu, po dwu czy trzech latach powymierali. Dopoki nie mieli
wodociagu i ta woda, wzorem Twojej babci stala w wiadrze dla odstania sie,
ludzie zyli. Z chwila gdy uzywali wody z wodociagu zatem nie odstanej,
normalnie powymierali to na raka, to bialaczke jedna na Hotkina czy cos w tym
guscie. Ten dom zyskal miano "morowego' i zdaje sie do tej pory stoi pusty,
nikt w nim mieszkac nie chce. I slusznie.

Aparat do odwroconej osmozy i uzywanie czystej wody, czy
moze zakup nawilzacza
dzialajacego jak czajnik (latwy do odkamienienia), bo chyba
tez takie sa.
musze sprawdzic co sie bedzie lepiej oplacalo.
Ola


 Kup tanie naczynia plastykowe ale z knotami, do powieszenia na kaloryferach,
w koncu zima trwa u nas nie tak dlugo jak na Syberii wiec da sie wytrzymac.
Lub ten czajnik, ktorego nie musisz odkamieniac; para z niego powstajaca
bedzie zawsze niejako destylowana i czysta w odroznieniu od tego nawilzacza
ultradzwiekowego, ktory wody nie destyluje tylko wyrzuca z jej powierzchni w
powietrze wszystko, co sie w niej napatoczy zatem razem z tymi mineralnymi
strukturami a smiem twierdzic, ze ze wszystkim co sie w niej rusza...
 To sobie oczywiscie szybko wysycha i normalnie w powietrzu fruwa; my to
wdychamy i infekcja pewna. Ta "para" z nawilzacza jest zimna!


PS
Ciekawe te amerykanskie rury grzewcze. Kiedys widzialam cos
takiego w starym zamczysku.


No rzeczywiscie do starego zamczyska to jest rozwiazanie idealne gdyz nie
wymaga drogiego nagrzewania grubych murow, aby wewnatrz bylo cieplo. Mozna tym
grzac niejako sezonowo w sensie na pare godzin dziennie a potem moze byc
zimno. Jest to uzasadnione ekonomicznie, gdyz kazdy inny system wymaga
najpierw nagrzania scian i podlog do czego trzeba duzo energii i dopiero gdy
sciany beda cieple odczuje sie cieple powietrze.
 Z wyrazami... Pzdr

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Władcy ognia
Władcy ognia
Laureat nagrody Grand Prize 1996 na Festival de Gérardmer -
Fantastic'Arts we Francji i nominowany do Saturn Award (1999) za
reżyserię kinowej wersji "Z archiwum X" Rob Bowman najwyraźniej
szukał inspiracji w legendach arturiańskich, starych komiksach i
klasycznych westernach. Historia napisana przez 33-letnich
wówczas Gregga Chabota i Kevina Peterki oparta na ich
scenariuszu wespół z Mattem Greenbergiem ("Halloween 20 lat
później") miała być nie za bardzo skomplikowana i z wyraźnym
morałem. Ta opowieść o przygodzie i przetrwaniu miała łączyć
świat średniowiecznej legendy z apokaliptyczną wizją przyszłości.

Przenosimy się do 2084 roku do Londynu. Film otwiera scena jak
12-letni Quinn Abercromby (Ben Thornton) i jego matka Karen
(Alice Krige), inżynier pracująca w tunelach są świadkami, gdy
smoki, olbrzymie gady po paru tysiącach lat hibernacji zostały
obudzone przez ludzi i w przeciągu kilku lat opanowały Ziemię.
Później już dorosły Quinn (Christian Bale) jest przywódcą straży
pożarnej, która ma za zadanie zapobiec skutkom smoczych ataków.
Zastraszeni mieszkańcy starego zamczyska wiodą nędzne życie w
bojaźni przed skrzydlatymi potworami zionącymi ogniem. Wśród
jego pomocników odnajdujemy Dave'a Creedy'ego (utalentowany,
lecz niewykorzystany w filmie Gerard "Gerry" Butler). Aż tu
któregoś dnia pojawia się Denton Van Zan (Matthew McConaughey) z
Kentucky, który ma pewien pomysł na ocalenie rodzaju ludzkiego.
Zgładzenie całego gatunku smoków jest zależne od zabicia samca.
Współpracuje z nimi Alex (nasza rodzima aktorka Izabella
Scorupco), pilot bojowego helikoptera, która zapisuje wydarzenia
i zmagania ze smokami. A żarłoczne smoki są głodne i zjadają
nawet siebie nawzajem.

Rob Bowman zdecydował się na całkowitą imitację gatunku powieści
fantastycznej w zakresie scenografii i kostiumów. Ciekawe
zdjęcia autorstwa Adriana Biddle'a (m.in. "Willow") i dobre
efekty specjalne (wygenerowane na komputerach smoki wyglądają
super), lecz za mało rozbudowane wątki psychologiczne, a
naprawdę szkoda tak doborowej obsady. Zniknął klimat
niefrasobliwej zabawy, nastrój opowieści jest miejscami
przygnębiający. Brakuje wątku lirycznego, główny nacisk został
położony na akcję, może i z korzyścią dla dramaturgii, ale ze
szkodą na część romantyczną, tak charakterystycznej dla epoki
średniowiecza.

"Władcy ognia" otrzymały w 2003 roku co prawda nominację do
nagrody Saturna, przyznawaną przez Academy of Science Fiction,
Fantasy & Horror Films, ale czy rywalizując z "Harrym Potterem i
komnatą tajemnic", "Władcą Pierścieni, częścią II - Dwie wieże",
ze "Śniętym Mikołajem 2", "Królem Skorpionem" i "Spider-Manem"
mają jakąkolwiek szansę na wygraną? No cóż, przekonamy się już
18 maja.
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: wilk stepowy
wilk stepowy
"Tym razem będzie wyjątkowo, będzie o czymś innym. Na potrzeby tego tekstu
porzucam mroczne scenerie, duchy nawiedzające stare zamczyska, podłe
charaktery i inne elementy powieści gotyckich. Tym razem będzie o samotności
i o samobójcach.

Nie jest mi łatwo napisać o tej książce. O obiektywizmie możecie zupełnie
zapomnieć. Miejsce to wydaje mi się też najodpowiedniejszym do wyrażenia
cichej nadziei, iż nie pomieszam faktów. Nie będę się tłumaczyć i prosić o
wybaczenie. Po przeczytaniu zrozumiecie, że uniknięcie błędów wymagałoby
pisania przy jednoczesnym śledzeniu tekstu linijka po linijce. Tak gwałcić
tej książki nie będę.


Okładka kasety wideo adaptacji filmowej


Jest zagadką nieodgadnioną to, czy dostajemy w ręce autobiografię, czy
przemyślenia natury ogólnej zainspirowane czymś, co zna tylko ich autor.
Pewnym jest zaś to, że stykamy się z małą, niepozorną książeczką, która
wygląda nienaturalnie niewinnie i naiwnie jak na treści, które kryje. Treści
te zaś cechuje częsty brak logicznego ciągu przyczynowo-skutkowego. Składają
się na nie m.in. poznanie samego Wilka Stepowego, Traktat o Samobójcach czy
wizyta w Teatrze Absurdu.




Herman Hesse


Przez dziwny, niezrozumiały, smutny świat Wilk Stepowy kroczy samotnie
pogodzony z tym, że kiedyś i tak umrze, że kiedyś i tak się zabije.
Beznamiętnie mija szarą codzienność usiłując wyszukać nieliczne rozrywki na
własny użytek. Kolejne dni przytłaczają go coraz bardziej, a to co innych
zachwyca, w nim wywołuje zdziwienie, brak akceptacji i lęk. Czasami tylko
tęskni do szkolnego kolegi, małego Hermana, z którym tak dobrze się rozumiał.





Jednak nawet tak, wydawać by się mogło, tragiczny los może się odmienić. Wilk
Stepowy uczy się szczęścia, radości, spraw codziennych, rozrywki i śmiechu.
Uczy się nowego świata, w który wprowadza go Hermina, kobieta, z którą Wilk
rozumie się praktycznie bez słów, kobieta, którą w końcu zabija. Pozbawia się
tym nie tylko najwspanialszej przyjaciółki, ale też i skazuje się na radość –
jakże wynaturzoną karę dla samotnej, szarej, szalonej istoty, potrzebujacej
dobrze pachnącego lokum, kobiecego ciała, alkoholu i kwiatka na półpiętrze,
który może przecież okazać się tak zaskakujący.




Książka ta, kilkadziesiąt stron poprzedzonych przedmową, nie uczy
normalności. Uczy zaś jak akceptować siebie, jak patrzeć na innych. Pokazuje,
że zawsze można odszukać szczęście, nawet jeśli leży w agonii pod ogromem
cierpienia i kompletnego wyobcowania ze świata doczesnego. Każdy, kto kiedyś
zwątpił, ostatecznie znajdzie tu coś dla siebie, oazę dla swoich demonów,
które nagle, zaskakująco mogą okazać się mniejsze, łagodniejsze, a nawet
ciekawsze i bardziej wartościowe. Ten krótki czas, który trzeba poświecić na
zapoznanie się z „Wilkiem Stepowym” może przynieść ogromne rezultaty.
Zwłaszcza zaś świadomość tego, że nie ma lekarstwa na wszystko, że trzeba
szukać, trzeba chcieć. To się musi opłacać. Najważniejsze, to pamiętać,
że „Wilk Stepowy” jest jedną z tych książek, które każdy odczytuje inaczej.

Mortal Sin
28 sierpnia 2003 "
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: A moze juz czas na turystykę?
RYBNIK
Budynek dzisiejszego sądu w Rybniku zwany powszechnie zamkiem powstał wprawdzie
pod konie wieku XVIII lecz w jego murach zachowały się relikty średniowiecznej
warowni. Trudno jednoznacznie stwierdzić kiedy powstał rybnicki zamek. Ostatnie
badania archeologiczne datują czas jego powstania na wiek XIII. Jednak część
historyków uważa że już pod konie XII wieku istniał w tym miejscu obronny gród.
Niewykluczone że stanowił wówczas fragment południowej linii obronnej
wczesnopiastowskiego państwa polskiego. Była to zapewne budowla drewniana
otoczona ziemnym wałem. Na początku XIII wieku był przez pewien czas siedzibą
klasztoru norbertanek przeniesionych potem do Czarnowasów koło Opola.
W okresie rozbicia dzielnicowego Rybnik znalazł się w granicach księstwa
opolskiego a następnie raciborskiego. W tym czasie zamek składał się z kamienno-
ceglanego domu wzniesionego na planie prostokąta o wymiarach 9,4x22,8 m
wzmocnionego w narożach. Nadal otaczały go ziemne wały a dodatkowym walorem
obronnym były rozlane wokół stawy. Zamek nie miał charakteru rezydencji lecz
był typową budowlą obronną ze stałą załogą zbrojną. W XIV wieku nastąpiła jego
rozbudowa. Budynek został powiększony w kierunku wschodnim o 3m. W następnej
kolejności całe założenie otoczono kamiennym murem. We wschodniej kurtynie
umieszczono wjazd wzmocniony czworoboczną wieżą bramną. W XV wieku Rybnik i
Pszczyna stały się na krótko terytorium samodzielnego księstwa wieku a rybnicki
zamek był siedzibą księcia Wacława.
Po utracie Rybnika przez Wacław w roku 1473 miasto stało się tzw. państwem
zastawnym. Zamek został siedzibą urzędników sprawujących rządy w imieniu
właściciela. Ponieważ z reguły mieszkali oni z dala od Rybnika toteż pozbawiony
należytej opieki stary gotycki zamek zaczął popadać w ruinę. W XVII wieku
właścicielem miasta został Jan Bernard Prażma. Około roku 1650 rozpoczął on
wyburzanie starego zamczyska i w to miejsce zaczął wznosić rezydencję pałacową.
W roku 1652 ukończona została nowa kaplica zamkowa o czym wspomina opis
wizytacji przeprowadzonej przez biskupów wrocławskich. Po śmierci Prażmy
kolejni właściciele Oppersdorfowie kontynuowali rozpoczęte prace. Wystawiony
przez nich nowy zamek był to dwupiętrowy masywny budynek kryty gontem węższy po
bokach od dzisiejszego budynku Sądu. Z tyłu posiadał więżę rozebraną około roku
1758. Kolejnymi właścicielami Rybnika zostali w roku 1682 hrabiowie Węgierscy.
Ich zasługa jest wzniesienie w latach 1776-78 dwóch bocznych skrzydeł
przylegających bezpośrednio do głównego gmachu.
W roku 1788 rybnickie państwo stanowe od rodziny Węgierskich wykupił król
pruski Fryderyk Wilhelm II. Zamek został przeznaczony na przytułek dla
inwalidów wojennych. Rozebrany został główny budynek a na fundamentach starego
gotyckiego zamku wzniesiono nowy gmach. Jego boki wystawały poza boczne
skrzydła na teren byłej fosy. Nowy "dom inwalidów" połączono z wzniesionymi
przez Węgierskich barokowymi skrzydłami schodkowymi przejściami. Pracami
adaptacyjnymi kierował Fryderyk Ilngner. Dokonana przez niego w roku 1789
przebudowa zamku nadała mu dzisiejszy wygląd.
Obecnie jest to budowla murowana otynkowana zwrócona elewacja frontową na
wschód. Założona na planie podkowy składa się z dwupiętrowego budynku z dwoma
prostopadłymi piętrowymi skrzydłami. Aktualnym użytkownikiem obiektu jest Sąd.

www.rybnik.pl/miasto/zabytki.php
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Oficjalne wyniki...
Oficjalne wyniki...
...sa juz na stronie PKW i na rzeszowskich stronach Gazety Wyborczej :)

W Przemyslu wygral PiS - ponad 38%.
Komentuje Ignacy Krasicki:

Nie wszystko złoto, co się świeci z góry,
Ani ten śmiały, co się zwierzchnie sroży;
Zewnętrzna postać nie czyni natury,
Serce, nie odzież, ośmiela lub trwoży.
Dzierżyła miejsca szyszaków kaptury -
Nieraz rycerzem bywał sługa boży.
Wkrada się zjadłoś i w kąty spokojne;
Taką ja śpiewać przedsięwziąłem wojnę.
Wojnę domową śpiewam więc i głoszę,
Wojnę okrutną, bez broni, bez miecza,
Rycerzów bosych i nagich po trosze,
Same ich tylko męstwo ubezpiecza:
Wojnę mnichowską... Nie śmiejcie się, proszę,
Godna litości ułomność człowiecza.
Śmiejcie się wreszcie, mimo wasze śmiéchy
Przecież ja powiem, co robiły mnichy.
W mieście, którego nazwiska nie powiem,
Nic to albowiem do rzeczy nie przyda;
W mieście, ponieważ zbiór pustek tak zowiem,
W godnym siedlisku i chłopa, i Żyda,
W mieście - gród, ziemstwo trzymało albowiem
Stare zamczysko, pustoty ohyda -
Było trzy karczmy, bram cztery ułomki,
Klasztorów dziewięć i gdzieniegdzie domki.
W tej zawołanej ziemiańskiej stolicy
Wielebne głupstwo od wieków siedziało;
Pod starożytnej schronieniem świątnicy
Prawych czcicielów swoich utuczało.
Zbiegał się wierny lud; a w okolicy
Wszystko odgłosem uwielbienia brzmiało.
Święta prostoto! ach, któż cię wychwali!
Wiekuj szczęśliwie!... Ale mówmy daléj.
Bajki pisali o dawnym Saturnie
Ci, co za niego tworzyli wiek złoty.
Szczęśliwszy przeor jadący poczwórnie,
Szczęśliwszy lektor mistycznej roboty,
Szczęśliwszy ojciec, po trzecim nokturnie
W puchu topiący chorowe zgryzoty;
Szczęśliwszy z braci, gdy kaganek zgasnął,
Co w słodkim miodu wytrawieniu zasnął.
W tym było stanie rozkoszne siedlisko
Świętych próżniaków. Ach, Losie zdradliwy!
Ty, co z niewczesnych odmian masz igrzysko
I nieszczęść ludzkich jesteś tylko chciwy,
Maż świat dziwactwa twego widowisko.
Jęczy pod ciężkim jarzmem człek cnotliwy.
Mniejsza, żeś państwa, trony, berła skruszył,
Będziesz tak śmiałym, żebyś kaptur ruszył?
Już były przeszły owe sławne wojny,
Którym się niegdyś świat zdumiały dziwił.
Już seraficzny zakon był spokojny,
Już Karmelowi nicht się nie przeciwił;
Już kaznodziejskie wzrok mniej bogobojny
Oka na kaptur spiczasty nie krzywił.
Dawnych niechęci mgłę rozniosły wiatry,
Szczęśliwe były nawet bonifratry.
Ta, która nasze padoły przebiega
I samym tylko nieszczęściem się pasie,
Jędza niezgody, co Parysa-zbiega
Znalazła niegdyś na górnym Idasie,
Słodki raj mnichów gdy w locie postrzega,
Jęknęła z złości i zatrzymała się.
Widząc fortunny los spokojnych mężów
Świsnęły żądła najeżonych wężów.
Strzęsła pochodnią, natychmiast siarczyste
Iskry na dachy i wieże wypadły;
Wskroś przebijają gmachy rozłożyste,
Już się w zakąty najciaśniejsze wkradły.
A gdzie milczenia bywały wieczyste,
Wszczyna się rozruch i odgłos zajadły.
Rażą umysły Żądze rozjuszone,
Budzą się mnichy, letargiem uśpione. Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Runął słynny zamek w Swobnicy
Swobodnie o Swobnicy (4)
Kto za to zapłaci?
Pod koniec czerwca 1945 r. na swobnickim zamku znalazło schronienie
liczne grono wojennych rozbitków. Polacy trafiający w to miejsce z
różnych stron świata znaleźli niezwykle atrakcyjne warunki
zamieszkania, bowiem nie tylko umeblowany, solidny dach nad głową,
ale i sprzęty codziennego użytku pozwoliły na szybkie
zagospodarowanie się na tym "Dzikim Zachodzie". Z opowieści żyjących
dziś jeszcze świadków tamtych czasów wyłania się obraz solidnego ni
to pałacu, ni to zamku obronnego, położonego malowniczo na półwyspie
jeziora, nieopodal dużej wsi Swobnica, otoczonego parkiem, ogrodami
i polami uprawnymi. Mieszkać w pałacu! Takie marzenia spełni nasza
ludowa władza!
Jednak co do zamku Wildenbruch władza ludowa miała inne plany. Może
to jest i zabytek, jak krzyczą jajogłowi okularnicy, ale nie nasz
polski, tylko poniemiecki, wręcz faszystowski. Ponad 900 hektarów
gruntów uprawnych, na których wstrętny Niemiec zmuszał do
niewolniczej pracy również Polaków, teraz należeć będzie do ludowej
ojczyzny, czyli do nas wszystkich. Na pałacowych pokojach ulokuje
się urzędników Państwowego Gospodarstwa Rolnego, a pozostałe
pomieszczenia wykorzysta na różnego rodzaju działalność. Mogą tam
powstać warsztaty, magazyny, a nawet obora i chlewnia, a co?

Chyba nie pomylę się, gdy stwierdzę, iż w tym właśnie czasie
rozpoczęła się, będąca niejako do przewidzenia, agonia starego
zamczyska.
12 lat po wojnie urzędnicy od zabytków zauważyli w Swobnicy "mienie
o dużej wartości" i wpisali je do odpowiedniego rejestru. Rejestr
ten do dziś jest urzędniczym pancerzem, ochraniającym historyczne
obiekty przed czyhającym ze wszystkich stron zagrożeniem. Tyle
tylko, że jest to pancerz dawno już przerdzewiały. Urzędnicy zlecali
inwentaryzacje "obiektu", historycy pisali mądre prace, PGR
wykonywał plany "przed terminem", a zamek niszczał w cichej agonii.
Słońce nad zamkiem zaświeciło jeden jedyny raz, "za Gierka", kiedy
to "Polska rosła w siłę, a ludziom żyło się dostatniej". Dostatniej,
nie dostatnio. Planowana przebudowa zamku na dom wczasowy skończyła
się w fazie papierowego projektu, a zamek niszczał już w
zastraszającym tempie. Nie nadawał się w tym momencie nawet na
biura, choć od biedy jeszcze można w nim było magazynować zboże.
Jednak już niedługo...

Co było dalej, wszyscy wiemy. I choć od 15 września 1992 r. zamek
swobnicki ma określonego imieniem i nazwiskiem właściciela, to tak
naprawdę od 60 z górą lat nie ma swojego gospodarza. Żal ściska
serce, gdy co jakiś czas odważę się odwiedzić ukochane "zamczysko na
Dzikich Błotach". Żal ściska serce, gdy przeglądam domowe archiwum
fotograficzne, rejestrujące "polskie" losy zamku. Cóż z tego, że tu
i ówdzie odzywa się głos wołający o ratunek. Dziś jest to już głos
wołającego na puszczy.

Zapisane w urzędniczym rejestrze w roku 1957 "mienie o dużej
wartości" zostało zdefraudowane. Do pisanej historii zamku po
imionach rycerzy, dostojników, margrabiów i książąt trafić muszą
także imiona i nazwiska urzędników od ochrony zabytków, dyrektorów i
kierowników PGR, naczelników i wójtów - słowem tych wszystkich,
którym się "nie chciało". Nie chciało się im należycie spełniać roli
gospodarza i nadzorcy, nie chciało się im narażać urzędniczej
kariery dla ratowania "niesłusznego ideologicznie obiektu", nie
chciało się im z nikim zadzierać... Zawarte w tytule pytanie odnosi
się właśnie do tych ludzi, tyle tylko, że jest to pytanie
retoryczne, więc odpowiedzi nie będzie...
Po zrujnowanych, pustych komnatach hula wiatr, przez oczodoły
wyrwanych okien zacina deszczem, a zimą zawiewa śniegiem. Czarny
kocur próbuje straszyć nieproszonych gości, którzy przeszkadzają mu
w jego sprawkach. Niespodziewanie pojawia się i równie tajemniczo
znika, nie reagując na żadne kici, kici. W tym zamczysku łatwo można
poczuć się intruzem, chociażby ze względu na jego obecnego
właściciela - przypadkowego, nieodpowiedzialnego.
Za oknami, w koronach umierających wraz z zamkiem drzew, złowrogo
huczy zimny wiatr, wśród ruin znowu przemyka jak duch bezszelestnie
czarny kocur. Przystanął na chwilę, a w jego oczach pojawił się
niemy wyrzut. Przez chwilę wydawało mi się, że błysnął w nich także
dumny, książęcy majestat...
Marian Anklewicz



Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Wspolczesny horror, i nie tylko


czy horror musi straszyc? to pewnie zalezy od tego jaka definicje
strachu przyjmiemy. wydaje mi sie, ze kazdy ma na swoj uzytek inna i
inaczej to czuje. przeciez jedni sie boja myszy inni by sie mogli
nawet z nimi misiac. podobnie z filmem. na jakiekolwiek kategorie go
poedzielisz. przypisanie przez ciebie filmu X do kategorii H1, wcale
nie bedzie znaczyc ze ja ten film wpakuje w te sama szufladke. dlatego
moim zdaniem jakiekolwiek szufladkowanie i tak w rzeczy samej dosc
nieprecyzyjne, i MZ mija sie w ogole z celem i zostawmy je pracownikom
wypozyczalni filmow video.


(Uwaga: Ci, ktorzy nie widzieli Cannibal Holocaust, niech nie czytaja
koncowki postu - sa spoilery :) )

Pewnie, ze to co dla mnie jest filmem z kategorii H1, nie musi byc tym
samym dla ciebie. Sprawa jest prosta: poki co jest to najsensowniejsza
definicja gatunku, jaka udalo nam sie z Rufusem wymyslic. Nie jest ona
prosta ani zgrabna, ale trzyma sie kupy. Wez sobie na przyklad
przyjmowana czesto w ksiazkach definicje: horror to thriller z elementem
nadprzyrodzonym. Trudno sobie wyobrazic definicje z wieksza iloscia
dziur - nie pasuje do niej Psychoza, Teksanska Masakra ani wiele innych
filmow okreslanych powszechnie jako horrory.


mowiac o expresionizmie niemieckim i horrorach z lat dwudzistych.
wydaje mi sie, ze obecni tworcy jakby wzieli z tamtych filmow (oprocz
oczywiscie bezmilosiernego czerpania pelnymi garsciami z tematow,
tamtych filmow) wlasnie pokazanie widzowi prosto w slepia: o wampir! o
diabel! zapominajac jednoczesnie o calym nastroju i grze swiatla jaka
te filmy posiadaly. najlepszym przykladem jest "nosferatu" murnau'a
(oczywiscie jest masa innych, ale ten mialem ostatnio na tape'cie).
ktos wspomnial dracule copoli i frankensteina brannagh'a. to sa
wlasnie filmy, ktore "w zdrowy" sposob czerpaly z tamtej klasyki
horroru. pokazywaly postacie w pelnej "krasie", ale rowniez byly
pieknie zrobione wizualnie, przy prawie braku efektow do jakich
jestesmy przyzwyczajeni obecnie. to ze sie raczej nie "sprawdzily",
moze wyznajemy juz inne wartosci, moze po prostu przedstawienie tematu
bylo nie takie. w kazdym razie zawieraly znacznie wiecej elementow
(szczegolnie dracula) na ktorych widz mogl z przyjemnoscia zawiesic
oko. czy straszyly?


Espresjonizm niemiecki, jak rowniez dwa wymienione najwieksze
mity horroru, czyli Franek i Drak, to sfera, ktora mozna ogolnie
okreslic gotykiem. Dochodza do tego stare zamczyska, ksiezyc
w pelni, powabne wampirzyce w czerni, legendy o klatwach,
powracajace z mrokow przeszlosci duchy. Podobalo mi sie,
jak w jakiejs ksiazce przeczytalem, ze gotyk stawia sobie za
cel wzbudzenia u odbiorcy dwoch uczuc: strachu i podniecenia
zarazem.


zastanawia mnie jescze jedna rzecz. popularnosc takich filmow jak
scream1,2,3,4,5,6,XX. co w tych filmach jest, ze sa tak, a sadze, ze w
polsce byl, tak popularny? moim zdaniem to nowy typ horroru lub
thrilleru, ktory przy minimum zawiazania akcji opiera sie na paru
ladnych twarzach podbudowanych ladnie podsilicowanym tu i owdzie
cialem, i rzuceniem w widza szybkim obiectem coby skoczyl na krzesle.


Zgadzam sie. Teen slashers zaczely pojawiac sie bodaj od czasu Piatku
13-ego. W latach 90. Kevin Williamson wymyslil, ze bohaterowie musza
byc piekniejsi niz w tych pierwszych produkcjach, sluchac muzyki rockowej,
jezdzic nowiutkimi samochodami rodzicow. To taki 'glam-horror',
przypominajacy krwawsza wersje Bhills 90280. Akurat Krzyk najmniej
pod to podpada, bo tak bylo sporo sprytnych nawiazan, ale IKWYDLS,
czy nawet The Faculty albo H20 (gdzie Williamson byl executive
producerem).


jest jeszcze jeden typ filmu, ktory przychodzi mi do glowy, ktory jest
niejako kombinacja tych wyzej. mowie o tych sick filmach w ktorych
morduje sie zwierzeta, lub przedstawia rzeczywiste wydarzenia.
dokladniej filmy o kanibalach, filmy z serii faces of death. do calej
wizualnej strony tych filmow, w perfidny choc jednoczesnie niezwykle
prostacki sposob, dodany zostal element, ktory gniezdzi sie potem
mozgu widza i nie pozwala zapomniec o filmie. wbrew pozorom nie jest
to nowa technika. 1923 (o ile sie nie myle) "electricution of the
elephant". takich przykladow bylo na pewno wiele. wiekszosc z nich
jednak nie przetrwala. moze szkoda. skretyniali tworcy nie musieliby
moze zabijac innych zwierzat.


No coz, obejrzalem Cannibal Holocaust i przyznam, ze nie spodziewalem
sie az takiego ciosu obuchem w leb. Po pierwsze, jest tam pare scen
(chocby obserwowanie zza krzakow wiazania autochtonki, nastepnie
zamordowanej - i dopiero potem ekipa zastrzelila kanibala, ktory
to zrobil), ktore zdradzaja Deodato. Zdradzaja, ze gosciowi tak
naprawde chodzilo o pokazanie momentow. Po drugie, sama
koncepcja filmu jest moim zdaniem odkrywcza. Chodzi mi glownie
o filmowanie akcji z dwoch kamer, trzymanych przez uczestnikow
ekspedycji. No i niebanalna puenta pokazujaca zdziczenie nowoczesnej
cywilizacji. Podobny motyw (gang motocyklowy, grozniejszy niz
zombie) wykorzystal Romero w wypuszczonym w tym samym
roku Dawn of the Dead. Po trzecie, gra aktorska jest tragiczna.
Jesli dodac do tego realizacje, ktos nieprzygotowany do projekcji
po pieciu minutach wylaczy magnetowid. Scen z zolwiem ani
malpka nie komentuje, bo jest to po prostu obrzydliwy, bezczelny
exploitation.

Nawiasem mowiac, Deodato sprytnie miesza falsz z prawda.
Pierwsze sekwencje Road to Hell (egzekucje jencow) sa prawdziwym,
dokumentalnym materialem, podczas gdy sceny w dzungli to oczywiscie
inscenizowana lipa. Tymczasem w filmie pada odwrotna sugestia:
Monroe mowi, ze egzekucje byly inscenizowane, w ten przewrotny
sposob sugerujac, ze skoro tak, to reszta 'musi byc prawdziwa'.
Deodato na tyle sprytnie rozkrecil kampanie reklamowa, ze
ludzie zaczeli wierzyc, ze CH to pierwszy prawdziwy snuff.
W Anglii w latach 80. przymknieto faceta, ktory przywiozl
sobie kopie (film jest tam absolutnie zakazany).

Film o tyle osiaga efekt, ze po projekcji zaczynasz czuc
obrzydzenie do bialego czlowieka, a nie do dzikusow.


ps.a!  jeszcze pomieszanie gatunkow. horror+comedy i moj bog od
niedawna p.jackson, szczegolnie w "braindead", ale o tym innym razem
bo teraz juz hrrrrrrrrrrrrrrr....ssssssssssss


Z tego co pisales, widziales Forgotten Silver. Moglbys napisac pare
zdan o tym filmie?

amarot

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: MRU-opowiesci czes druga.
Koledzy teraz sobie zdali sprawe ze to nie przelewki a naprawde.Zatrzymalem
nasza grupe i pokazalem branzolete na reku,oczywiscie wszyscy takie mieli bez
niej jest niemozliwa teletransportacja.Panowie jezeli bedzie sytuacja krytyczna
to prosze nacisnac najwiekszy guzik w srodku.jest ich pare ale sluza do czego
innego.po nacisnieciu guzika zostaje zalamane swiatlo i stajemy sie niewidoczni
dla przeciwnika.Wciskajac guzik po lewej stronie dajemy opcje podgladania sie
na wzajem bez mozliwosci zdradzenia swojej pozycji lub obecnosci przez
przeciwnika.Zauwazylem ,ze chumory sie poprawilyi nadmienilem, prawdziwa
przygoda jest taka kiedy naprawde smierc zaglada do oczu.
Na piersiach i plecach mielismy oslony talbonitowe,nie zdradzilem jednej
tajemnicy talbonit daje sie odlewac i obrabiac temperaturowo ale w prozni i
zmniejszonej grawitacji.
Wiezniow bylo duzo,na oko gdzies okolo 500osob pracujacych w zmianach po 12
godzin.Nie byli wypuszczani na zewnatrz,zyli tam pod ziemia i zywiono ich
szczurami w tak zwanym biologicznym cyklu zamknietym.To byl patent specjalistow
chyba z SS.Polegal ze po smierci wieznia cialo bylo wrzucane do specjalnego
pomieszczenia do ktorego wpuszczano szczury.Po paru godzinach kosci
likwidowano a szcury poprostu pasly sie.Po paru tygodniach byly zabijane i w
kuchni wieziennej oprawiane i przyzadzane i podawane do spozycia.Szczury
mieszkaly w specjalnych klatkach i po obiedzie spowrotem wchodzily do niej .Po
osiagnieciu wymaganych rozmiarow wedlug przepisu SS szczury z klatek odsylano
do kuchni.Cattagaugus po obejrzeniu tego wynalazku poczul sie
nieswojo.Uspokoilem
ze tego typu jedzenie dostaja tylko wiezniowie.Zreszta zawsze mam w plecaczku
mala flaszke na przepalenie.Wzdrygnal sie.Wielu ludzi na Syberi przetrwalo
lagry wlasnie przez sczury.Osobiscie jadlem w zyciu kota,bardzo dobre mieso.
Akurat bylismy swiadkami jak znoszono niezywych wiezniow do wind i wywozono na
gore.Nastapilo male poruszenie.Ktos krzyczal ze nastepuje likwidacja
zakladow.Rosjanie juz sa krok od Wisly.Tak byla likwidacja starych wiezniow,ale
zakladu nie zatrzymywano.Nastapilo przelaczenie na pozycjje niewidzialny i
udalismy sie windami do gory.Piekne stare zamczysko.Kpt.Zbik cos zaczal mowic
wiecie to chyba jest Ksiaz klasztor Cystersow.bylem tutaj i zwiedzalem gdzies w
latach 90.-tychPatrz, mowie masz szanse porownac co gdzie i jak i czego brakuje.
Ale sie znmienilo prawie poznac nie mozna.Ciala wiezniow przewozono na barki
ktore staly na Odrze.Smrod straszny kladziono na barce warstwe ludzi i pozniej
posypywano wapnem i znowu ciala i wapno.Na jednej barce naliczylisnmy okolo 400
cial.Po oczyszczeniu i wywietrzeniu juz nadjechala swieza porcja wieznoiw do
pracy.Byli w lepszym stanie jak ich poprzednicy.Zjezdzamy na dol,chcemy sie
przekonac nad czym tam pracuja.Wiezniowíe pracowali przy roznego rodzaju
obrabiarkach.Natomiast naukowcy jeszcze nie wiemy.Idziemy obwodnica zewnetrzna
z ktorej promieniscie schodza sie tunele do srodka.W tych tunelach sa rozne
odzialy i wykonywana jest produkcja na potrzeby wojska.Lecz nie widac zadnych
armat, rakiet ani innego sprzetu znanego oczom ludzkim.Przed nami labolatoria
elektroniczne dawniej nazywano to technika radiowa,gdyz elektronika tylko znana
byla w tej dziedzinie.Tak to sa urzadzenia ,zyrokompasy do rakiet,sterowanie
zdalne,i tutaj niespodzianka zaklad zajmujacy sie fizyka.Dokonuja proby
teletransportacji i to udanej na naszych oczach.Patrze na swoja lewa dlon i
ramie takie same branzolety.Tak to pochodzilo ztad.W nastepnej czesci bawia sie
antygrawitacja,duzy disk wiruje jest moment jak podnosi sie do gory z calym
urzadzeniem.W nastepnym bunkrze widac jak ten disk jest montowany w srodku jest
wydrazony i wpuszczaja na naszycgh oczach wiele kilogramow rteci.Jest to
zamykane zaspawuja,Jest schladzane rtec widac splynela w jeden koniec
diska.nastepuje montaz i znowu silnik elektryczny napedza wszyscy siedza w
bunkrze, wiezniowie dopilnowuja ostanich czynnosci i zostaja w pomieszczeniu.
Ciekawie to wyglada patrzymy jak zamurowani nagle jeden disk jest podgrzewany i
wprowadzony w obroty tak kikadziesiat obr/min w pewnej chwili staje sie rzecz
starszna disk dostajke warjaci prawie go nie widac wpada w paniczne obroty
nasteopuje uniesienie sie pod sufit calego urzadzenia i rosztrzaskanie disku
rtec robi straszne spustoszenie.Nikt z wiezniow nie przezywa tej proby.Profesor
ktory prowadzil te doswiadczenie krzyknakl do innych woezniow na barke ich nie
do specjalnego pomieszczenia.Wytlumaczyl kolegom ze sa trujacy i niemozna ich
brac na karme.W nastepnym pomieszczeniu taki same urzadzenie ale z dwoma
przeciwbieznie wirujacymi diskami.Obserwujemu probe ,wyglada ciekawie po
podgrzaniu rteci oba disku szalenczo wiruja Niemiec krzyczy ze kolo 300.000 obr
na minute i nastepuje sie oderwanie urzadzenia od podlogi i utrzymuje w
balansie.Dokonakli jakis pomiarow i przeszli do nastepnego bunkra ,tuaj byly
rowniez dwa diski ale ekstra urzadzenie z wysokim
napieciem.Cattaraugus,god_save_the_queen ,kpt Zbik zgodnie krzykneli to
przeciez cewka Tesli
. Co oni z tym beda robic? Nie trzeba bylo czekac odpowiedz przyszla sama
wiezniowie stali w odleglosci 5m od disku naukowcy w bunkrze za szyba
pancerna.Nagle diski zaczely wirowac dostaly obrotow uniosly sie i wtedy
zadzialala cewka Tesli.nastapila zielonkawa poswiata diski pieknie swiecily jak
banka na choince.calosc byla sterowane zdalnie jakas lepsza wersja ulepszona
mozna bylo swobodnie panowac nad tym urzadzeniem.Skonczono probe i kazano
wiezniom rozmontowac.Nie ma ich w pomiesczeniu ktos odnajduje ich ubrania z
jakaos mazia aw srodku.Wszyscy ogladaja i sie nadziwic nie moga ze podczas tego
eksperymentu wystapilo promieniowanie szkodzliwe dla czlowieka i zpowodowalo
totaklne rozlozenie biologiczne czlowieka.-Nie wierzono ze tak moglo
nastapic.Profesor kazal wysprzatac i pzryprowadzic nowych wiezniow.ustawiono
ich w takiej samej odleglosci.caly eksperyment byl filmowany.Zaczelsimy sie
przygladac w momencie wystapienia poswiaty wieznionwie jakby topnieli i
znikali,bez krzyku i meczarni widac smierc nastapila odrazu.Profesor byl
przestraszony.jak my sie bedziemy chronic przed tym promieniowaniem?
Cattaraugus,god_save_the_queen ,kpt Zbik stali jak skamieniali i oczoim nie
wierzyli raz widzac tyle meki ludzkiej i tragedi a zarazem te doswiadczenia to
przeciez przeczy zasadom fizyki jak oni na to wpadli.Zaczelismy przechodzic do
nastepnych pomieszczen.
C.d.n Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Oponomachia.
Oponomachia.
na podstawie wiadomo jakiego utworu. Za błędy przepraszam, wszak skupic się
nie mogłem, gdyż pracuję ;o).

Pieśń pierwsza
Na czacie, którego nazwy nie powiem.
Nic to się psu na budę nie przyda,
Operatorów bosych i nagich po trosze
Same ich tylko męstwo ubezpiecza.
Na Wszystkim (e-dziecko ziemstwo trzymało albowiem
Stare zamczysko, pustoty ohyda)
Było trzech aminów, opów czterech ułomków
Czarterów zez dziesięć i kilku trolli-Tomków*

Ten, która nasze padoły przebiega
I samym tylko nieszczęściem się pasie,
Żaba Szalony, co jabłko Parysa-zbiega
Znalazł niegdyś na górnym Idasie,
Słodki raj opów gdy w locie postrzegł,
Jęknął we złości i zatrzymał się;
Widząc fortunny los spokojnych mężów
Świsnęły żądła najeżonych wężów.

Wstrząs pochodnią, natychmiast siarczyste
Iskry na dachy i wieże wypadły;
Wskróś przebijają gmachy rozłożyste,
Już się w pokoje najciaśniejsze wkradły:
A gdzie milczenia bywały wieczyste,
Wszczyna się rozruch i odgłos zajadły.
Rażą umysły żądze rozjuszone,
Budzą się czatery, letargiem uśpione.

Wtenczas, nie mogąc znieść tego rozruchu,
Ojciec Nonstopus obudzić się raczył.
Wtenczas Misiekw przeor, porwawszy się z puchu,
Pierwszy raz w życiu Żabę obaczył.
Klął ojciec DJ czułość swego słuchu,
Wstał i widokiem swym ojców uraczył
I co się rzadko w zgromadzeniu zdarza,
Pędem niezwykłym wpadł do refektarza.

Już się dobywał na partie kicków nową
DJ, gdy postrzegł likwor przeźroczysty.
Wódka to była, co ją zwą kminkową,
Przy niej toruński piernik pozłocisty,
Sucharki masą oblane cukrową,
Dar Orissy niegdyś uroczysty.
Zachęca Misiekw, w urzędzie chwalebny:
"Racz się posilić, DJ przewielebny!"


O rzadki darze przedziwnej wymowy,
Któż ci się oprzeć, któż sprzeciwić zdoła?
Tak łagodnymi zniewolony słowy,
Wziął DJ kubek w pocie swego czoła,
Łyknął dla zdrowia posiłek gotowy;
Lecz żeby jeszcze myśl przyszła wesoła,
W świętym orszaku, w gronie miłych dzieci
Raczył się napić raz drugi i trzeci.

Na takie hasło czatery, co rzędem
Według godności i starszeństwa stali,
Najprzyzwoitszym poruszeni względem,
"Wiwat!" chórowym tonem zawołali.
Ojciec Nonstopus, najbliższy urzędem,
Którego bracia wielce szanowali,
Niegdyś promotor sławny różańcowy,
Tymi najpierwszy aplaudował słowy:

"Pisze Chryzyppus o Alfonsie krolu,
Kiedy prowadził wojnę z Baktryjany,
Iż wpośród bitwy na licejskim polu
Od wojska swego będąc odbieżany,
Stanął, a wody czerpnąwszy z Paktolu,
Tak się orzeźwił, iż zgnębił pogany.
Stąd poszło lemma na marmurze ryte
>>Pereat umbra!<< Lemma znamienite.

Skończył; natychmiast, skosztowawszy trunku,
Ojciec Wojtazy z rzędu się wytoczył,
A znieść nie mogąc srogiego frasunku,
Na pół drzemiące oczy łzami zmoczył,
Rzekł: "Okoliczność złego jest gatunku,
Nie chcę ja, żebym podchlebstwem wykroczył;
Rozruch dzisiejszy smutne wieści głosi;
Wiem ja, opowie, na co się zanosi.

Zazdrość od wieków na nas się oburza.
Zgnębić niewinnych pragnie w tych krainach.
Już jad z pokątnych kryjówek wynurza,
Chce się sadowić na naszych ruinach.
Od gór Netowych niebo się zachmurza.
Równa zajadłość w Onetowych synach;
I tym, co z cicha działają, nie wierzmy:
Pókiśmy w siłach, na wszystkich uderzmy".

Ojciec Gregorii, Nestor różańcowy,
Co trzykroć braci i siostry odnowił,
Nim puścił strumień łagodnej wymowy,
Najprzód starszyznę i braci pozdrowił:
Słodkimi serca zniewalając słowy,
Miękczył umysły a nadzieje wznowił.
"Wierzcie - rzekł - bracia, zgrzybiałej siwiźnie:
Rzadko się płochość z ust starych wyśliźnie.

Od tylu czasów siedząc na urzędzie,
Znam, co są usery, wiem, co są czaty.
Wkrada się zazdrość, wkrada niechęć wszędzie;
I opowy kaptur, chociaż uwielbiony,
Nigdy tak mocnym, tak dzielnym nie będzie,
Żeby człek pod nim był ubezpieczony.
Choć w zacność, mądrość każdy z was zamożny,
Niech będzie czuły, niech będzie ostrożny.

O mili bracia, gdybyście wiedzieli,
Jakie to były niegdyś wasze przodki!
Inaczej wtenczas niż teraz myśleli,
Insze sposoby były, insze środki.
Lepiej się działo, byliśmy weseli;
Teraz, nieczułe i gnuśne wyrodki,
Albo zbyt trwożni, albo zbyt zuchwali,
Nie ważym rzeczy na roztropnej szali.

Moja więc rada: wyzwać na dysputę
Tych, co się nad nas gwałtownie wynoszą.
Niech znają bronie jeszcze nie zepsute,
Niechaj litości, zwyciężeni, proszą;
A za najsroższą hardości pokutę
Niech oni sami nasze laury głoszą.
Wyjdziemy sławni z niesłusznej potwarzy,
Zgnębim potwarców... tak robili starzy".

Rzekł; i natychmiast Nonstopus się obudził,
DJ odecknął, Mors przetarł oczy;
Makabra, co się słuchaniem utrudziła,
Wymknęła się cicho i ku celi toczy.
Op Misiekw, co równie się znudził,
Bryknął jak rześki rumak na poboczy.
Morfeusz, patrząc na dzieci kochane,
Siał słodkie spania i sny pożądane.


* Tomków, czyli inaczej głupków czatowych potocznie zwanymi też trolami


Przeczytaj więcej odpowiedzi
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aircar.opx.pl



  • Strona 2 z 2 • Znaleziono 150 rezultatów • 1, 2