Czytasz wypowiedzi znalezione dla zapytania: Starostwo Arosław





Temat: Pierwszy Regreser Rzeczpospolitej
Tu się zgadzam z Trawką.
Widzowie stają po stronie prześladowanego Jarka, tak, jak kiedyś opowiedzieli
się za Sebastianem Starostą. Jarosław zżyty z grupą, lubiany i kochany przez
nich, straciłby natychmiast popularność. Myślę, że taka postawa społeczeństwa
(opowiedzenie się za stroną słabego, osamotnionego, wyalienowanego człowieka)
dobrze świadczy o głosujących ludziach. Nie chcę się wdawać w szczegóły i
rozdrabniać tej tezy, ale faktem jest, że dopóki Jarek będzie przez grupę
odsuwany, dopóty będzie miał głosy widzów.
Pozostawienia w programie Karoliny jeszcze nie umiem wytłumaczyć. Być może w
planie był romans z nowym uczestnikiem, więc przetrzymano "piękną nijakość" do
chwili, aż zaiskrzy pomiędzy nią a Majkelem.
Agnieszka odchodząc potwierdziła moje zdanie, jakie sobie o niej wyrobiłam.
Obrażona na Bartka, którego nagle zaczęła określać mianem przyjaciela, nie
potrafi przeżyć pozostawienia w programie wielu przyjaciół, jakoś nie radowała
się z powrotu do małego dziecka, które zostawiła na tak długo. Pewnie mi się
ponownie oberwie za to, że nie wiem, jaką matką jest Aga itd, ale uważam, że tak
małe dziecko, jakie ma Agnieszka, które zmienia się praktycznie codziennie,
powinno być ważniejsze, niż jakakolwiek zabawa/kariera itp.
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Polska-Brazylia
Żarty w karty jajka w koszyk!

Cieszy mnie to, ze tym razem tylko jakieś 60-70 % tej zwycięskiej drużyny
dostanie szajby i zamieni się w "gwiazdy". A to dlatego, że pozostałe 30-40% z
nich już gra (głównie w rezerwach) klubów profesjonalnych (czyt. występujących w
silnych ligach), ot tacy Ben Starosta, Jarosław Fojut, Białkowski - Premiership,
czy Król - Real Madryt, więc oni na szczęście (tak mi się wydaje przynajmniej)
nie podniecą się i będą się dalej rozwijać i doskonalić skills and abilities:)
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Co o tym sądzić?
Co o tym sądzić?
Dyrektor nie spisał się na medal
Miał reprezentować wojewodę. Nie dał rady. Zmógł go alkohol



Skandalem zakończyła się uroczystość na cześć par obchodzących Złote Gody.
Zdzisław Leńczuk, zastępca dyrektora Wydziału Spraw Obywatelskich i Migracji
Lubelskiego Urzędu Wojewódzkiego, który miał wręczać jubilatom medale, był
pijany. Gospodarze musieli go wyprosić z uroczystości.

W czwartek w Polichnie koło Kraśnika małżeństwa obchodzące 50-lecie pożycia
miały otrzymać medale. - Skandal - ocenia krótko radny gminy Szastarka
zachowanie dyrektora.
- To było żenujące. Urzędnik zlekceważył mieszkańców gminy - wtóruje mu inny
uczestnik imprezy. - Dyrektor był kompletnie pijany. Daliśmy mu kawy, żeby
trochę go otrzeźwiła. Kiedy wszyscy byli w kościele, on siedział z tyłu.
Potem w domu kultury nie był w stanie wręczyć medali. Mam nadzieję, że
jubilaci się nie zorientowali.
Uroczystość rozpoczęła się od mszy. Proboszcz odprawił ją w intencji
jubilatów. Obejrzeli oni także program przygotowany z okazji rocznicy
odzyskania niepodległości. A potem wszyscy wyszli do pobliskiego Gminnego
Ośrodka Kultury. Tam wręczano złotym parom medale, dyplomy i kwiaty. Robił to
starosta Jarosław Stawiarski i Zdzisław Leńczuk. Jednak po pierwszej niezbyt
udanej próbie uhonorowania jubilatów przez dyrektora, sekretarz gminy
Szastarka Ryszard Michałek poprosił Leńczuka, żeby opuścił uroczystość i
wrócił do Lublina.
Jubilaci rzeczywiście nie zwrócili uwagi na podejrzany stan dyrektora. - Ja
nawet nie wiem, który to był pan od wojewody - zapewnia pan Aleksander z
Brzozówki. - Nie znamy tych ludzi. Ale uroczystość była ładna.
Na uroczystości obecni byli starosta kraśnicki i jego zastępca, sekretarz
oraz wójt gminy Szastarka. Najpierw opowiedzieli nam o całym zajściu w
Polichnie. Później jednak zastrzegli, że mówią to nieoficjalnie. Oficjalnie
mówili tylko: Trudno nam cokolwiek powiedzieć. Pan dyrektor źle się czuł.
Ale jeden z radnych nie wycofał się z tego, co powiedział. - U nas na wsi jak
ktoś sobie popije, to się mówi: Siedź w chałupie. Przecież ten dyrektor
przyjechał do starszych ludzi. Na bardzo ważną dla nich uroczystość. Nie mógł
sobie odmówić wypicia alkoholu? Na odległość było widać, że jest pijany.
Uważam, że starosta i wójt powinni poinformować wojewodę otwarcie, co się u
nas wydarzyło. W końcu to jego reprezentował Leńczuk.
Dyrektor twierdzi, że nie pił alkoholu. - Wypiłem tylko pół kawy, bo reszty
nawet nie zdążyłem - zapewnia Leńczuk. - Naprawdę nie byłem pod wpływem
alkoholu. Przecież nie zawsze trzeba być w dobrym humorze. A w kościele byłem
przez całą mszę. Nawet ksiądz mnie oficjalnie powitał.
• To dlaczego opuścił pan uroczystość?
- Bo starosta sam zajął się wręczaniem medali.
Świadkiem zdarzenia w Polichnie był nasz dziennikarz. Chciał zadać kilka
pytań Leńczukowi. Ale ten wykręcił się tym, że idzie na papierosa i
porozmawia później. Już nie wrócił. Kierowca wywiózł go do domu.
/Dziennik Wschodni/
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Amerykańska gnojówka w Gołdapi
c.d.
- Czy ktoś myśli o przyszłości tej ziemi? O warunkach, w jakich będą żyły nasze dzieci? - zastanawia się Janusz Odojewski i opowiada o wizycie delegacji mieszkańców Sińca u ministra środowiska Antoniego Tokarczuka. Spotkanie było uzgodnione na 6 listopada 2000 r. Wraz z mieszkańcami przyjechały władze samorządowe i węgorzewski senator Wiesław Pietrzak, na którego wniosek wysypisko kontrolowała NIK.

- Minister w ogóle nie zjawił się na spotkaniu, przysłał jakiegoś zupełnie niekompetentnego urzędnika - denerwuje się Odojewski.

Warszawiak Piotr Milewski uciekł ze stolicy do Sińca, bo szukał spokoju i bliskości natury. Kupił starą szkołę, rozpoczął remont.

- Dogoniły mnie własne śmieci. To już nie jest śmieszne - przyznaje, dodając, że cała sprawa to hańba dla gminy.

- W herbie gmina ma pół krowy i pół jelenia. To chyba o czymś mówi? - dodaje

18 czerwca Sławomir Różański, wojewódzki inspektor ochrony środowiska w Olsztynie, wszczął postępowania w sprawie wydania decyzji o wstrzymaniu korzystania ze składowiska w Mażanach. W zawiadomieniu wyliczył nieprawidłowości ujawnione przez kontrole, m.in. "przekroczenie ilości składowanych w stosunku do założeń projektowych", "dowożenie odpadów spoza obszaru uwzględnionego w dokumentacji"; "braku elementów instalacji odgazowującej przewidzianych w projekcie".

- Szefowie Satera zadeklarowali, że spółka wybuduje instalację spalania biogazu, a otrzymana energia zużyta zostanie na ogrzewanie wybudowanych szklarni, w których zatrudnienie znajdzie kilkadziesiąt osób - mówi senator Pietrzak.

- Takie obiecanki to gra na zwłokę, a ludzie uwierzą we wszystko, co związane jest z miejscami pracy - uważa radny z Sińca.

Spółka zapewnia, że instalacja "pozysku i rewaloryzacji kogeneracyjnej biogazu" jest w "fazie projektowej".

- Co będzie, kiedy składowisko się wypełni? Czy spółkę z kapitałem 4 tysięcy zł będzie stać na kosztowne inwestycje i rekultywację - zastanawia się starosta Olszewski.

Władze spółki poniesione nakłady inwestycyjne szacują na 3,5 mln zł, a "zyskowność" jako "malejącą". Uważają, że "nic nie uzasadnia dzisiaj wstrzymania korzystania ze składowiska" i że "jest ono jednym z lepiej zarządzanych w Polsce".

Jak to się robi w Otwocku

Oprócz Mażan Sater Parachini, który w międzyczasie przekształcił się we Francji w spółkę Seged, ma w Polsce składowiska w Kórniku pod Poznaniem, Kamieńsku pod Bełchatowem i Otwocku pod Warszawą. W tym ostatnim miejski samorząd sądzi się z francuskim udziałowcem.

- W 1999 r. spółka zamiast zapisanych w umowie 40 tys. ton odpadów zwiozła na wysypisko Otwock-Świerk ponad 62 tys. ton bez wymaganej na to zgody rady miasta. Jako starosta, odpowiedzialny za chronienie naszego środowiska naturalnego, zagroziłem natychmiastowym zamknięciem wysypiska. O ile wiem, śmieci, już częściowo sfermentowane, zostały przepakowane i wysłane na inne wysypiska. Być może właśnie na Mazury - mówi starosta Jarosław Kozłowski.

- Jako swoistą rekompensatę wspólnik francuski miał wypłacić miastu 1,5 mln zł do końca 2000 r. Do dziś z tego tytułu do kasy miejskiej wpłynęło zaledwie 200 tys. zł - wyjaśnia Andrzej Kulmatycki, rzecznik prasowy prezydenta Otwocka.

Miasto ma w spółce Sater Otwock jedną trzecią udziałów. Umowa zawarta przez poprzedniego prezydenta Andrzeja Zygułę w 1996 r. stanowiła, że miasto wniosło aportem grunt (22 ha) wyceniony na 3,5 - 4 mln zł w zamian za udziały w spółce o wartości 132 tys. zł.

- Umowa była ewidentnie niekorzystna dla gminy. Prezes zarządu, delegowany przez Francuzów, mógł podejmować decyzje jednoosobowo, a uprawnienia rady nadzorczej zostały sprowadzone do minimum - tłumaczy rzecznik.

W marcu komornik reprezentujący miasto zajął 675 tys. zł z konta spółki na poczet zaległych należności na rzecz gminy. Sprawa jest w sądzie, podobnie jak m.in. o uchylenie uchwał przyjętych głosami tylko Francuzów, które, zdaniem samorządu, wpłynęły na straty spółki w 2000 r.

- Chodzi m.in. o to, że składowisko o charakterze komunalnym wspólnik francuski wykorzystał jako stację przeładunkową odpadów z całej Polski. To jest niezgodne ze statutem spółki. Dwuznaczną sytuację tworzy fakt, że tak spółką Sater Otwock, jak i Sater Polska kieruje ta sama osoba - Antoine Avril. Oznacza to, że sam ze sobą zawiera umowy na świadczone usługi. I reprezentuje globalne interesy Sater Polska, które zdaniem zarządu miasta rozmijają się z interesami spółki Sater Otwock i gminy - mówi rzecznik prezydenta Otwocka.

W maju radni miejscy zdecydowali o wystąpieniu gminy ze spółki, o ile strony nie podpiszą ugody. Na razie Otwock i Sater zgodziły się co do dywidendy za 1999 r.

Ryszard Przybyliński, były wójt gminy Kętrzyn, który podpisał się pod umową gminy z Saterem, nie czuje się odpowiedzialny za sytuację. Spokojnie pracuje z dala od ratusza i starostwa. Jest dyrektorem spółki z o.o. Taval w Kętrzynie. Spółka to firma Krzysztofa Bernatowicza, tego samego, który reprezentował Satera przy zawieraniu umowy z gminą Kętrzyn reprezentowaną przez wójta Przybylińskiego.

- Czym się spółka zajmuje?

- Transportujemy śmieci na wysypiska - odpowiada były wójt.

Przeczytaj więcej odpowiedzi
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aircar.opx.pl