Czytasz wypowiedzi znalezione dla zapytania: Starostwo Jawor
Temat: Dane do dow. rej. - help!
Musisz zabrac ze soba tablice, zeby stwierdzili czy nie są zniszczone. Jak są
OK to zostawiaja Ci je i tylko zmieniają dowod. A te dane to powinny byc w
pierwszym przeglądzie rejestracyjnym, w urzedzie w ktorym autko bylo
rejestrowane pierwszy raz w RP. W moim przypadku mają dzwonic do starostwa w
jaworze bo tam byl zarejestrowany pierwszy raz po MASE WŁASNĄ bo nie bylo w
starym dowodzie.
Przynajmniej tak jest we Wrocławiu.
Temat: "List jest najlepszym wizerunkiem duszy piszącego"
Cieszę się Alfio, że jednak śledzisz moje opowiastki o Marysieńce.
Zatem, jeżeli namawiasz do dalszego pisania na ten temat, piszmy...
Treść cytowanego we wcześniejszym poscie listu Marysieńki do swego męża Jana
Sobiepana wiele tłumaczy, pozwala zrozumieć jak młodą, piękną, a i światową
kobietę skrzywdził jej mąż Jan Sobiepan. Można także próbować zrozumieć jak
Marysieńka została znieważona i jak z tego powodu cierpiała.
Marysieńka czując się zaniedbywana i lekceważona przez swego męża, czuła się
również zagubiona i szukająca pocieszenia. Wówczas to w 1655r. poznała Jana
Sobieskiego, aczkolwiek bliższą i bardziej zażyłą znajomość para zawarła
dopiero wiosną 1659r. Jan Sobieski był wtedy starostą Jaworskim. Zawsze
twierdził, że pokochał Marysieńkę od pierwszego wejrzenia. Trudno zarzucić mu
kłamstwo, ale o tym w dalszych postach. Początkowo niewinny romans z czasem
przemienił się w wielką wzajemną miłość tych dwojga ludzi. Była to tak wielka
miłość, że w 1661r w ścisłej konspiracji w kościele Karmelitów w Warszawie
Marysieńka i Jan Sobieski zaprzysięgli sobie wiarę i dozgonną miłość
wymieniając przy tej okazji pierścienie, trzeba pamiętać, że wowczas Marysieńka
była przecież żoną Jana Sobiepana. Od tego czasu korespondencja pomiędzy
Marysieńką a Janem Sobieskim stała się systematyczna i wielce intymna. Dla
zachowania pełnego kamuflarzu, obawiając się zdemaskowania, kochankowie pisali
listy szyfrem, gdzie Jan Sobiepan nazywany był Fujarą, Koniem czy Makrelą
(wspominałem o tym we wcześniejszych postach), zaś jego siostra Gryzelda
Wiśniowiecka z Zamoyskich nazywana była Basetlą czy Brytfanną. Pamiętać należy,
że odkąd Gryzelda zaczęła podejrzewać romans Marysieńki z Sobieskim, obie panie
raczej nie darzyły się sympatią. Listy w tej konspiracji kochankowie określali
jako konfitury lub owoce, zaś sami przybierali różne pseudonimy, i tak
Marysieńka nazywała się Róża, Astrea, Esencje, Jutrzenka czy Kleopatra, zaś
Jan Sobieski Celadon, Jesień, Proch, Orondat czy Sylwanter.
Listy Marysieńki z tego okresu kierowana do swego kochanka Jana Sobieskiego
ukazują można by rzec wszystkie odcienie i barwy wielkiej, żarliwej, płomiennej
miłości dwojga ludzi. Wyrażały tkliwe myśli, troskliwe westchnienia, a przede
wszystkim tęsknotę za ukochanym - to stanowiło ich sens i treść. W listach
Marysieńki można by znaleźć słowa, które i dziś mimo upływu czasu mogą
wzruszać, dając wyobrażenie jaką wielką miłością darzyła ukochanego. Aby jednak
do końca nie popaść w uwielbienie, w listach tych można znaleźć również słowa,
które mogą oburzać, a wręcz rodzić niechęć do ich autorki.
W jednym z listów w październiku 1661r. Marysieńka pisała: "Dziwię się, że już
od dwóch dni nie mam od WMści żadnego owocu, przysparza to Róży niemało
zmartwienia i budzi w niej lęk, że Jesieni mogła przeszkodzić choroba, a to
byłaby rzecz, od której Róża jeszcze bardziej by zwiędła. Niechże Proch szuka
sposobów, żeby widywać swoją Różę, dla Esencji spotkanie z Prochem byłoby
największą radością". Zaś w innym liście Marysieńka pisała: "Z Fujarą i
Brytwanną siadam do stołu i widuję się tylko wtedy, kiedy nie można inaczej.
Fujara się na mnie z tego powodu gniewa, ale choćby miał się gniewać jeszcze
bardziej, to i tak będę się ich starała widywać jak najrzadziej".
Myślę ża na dzisiaj wystarczy. To tematu wrócę niebawem.
Pozdrawiam
W.2 Przeczytaj więcej odpowiedzi