Czytasz wypowiedzi znalezione dla zapytania: staroostwo Powiatowe





Temat: tereny Zielone
Uratują Zieleniak
Wszystko wskazuje na to, że działania zmierzające do odkupienia terenu i
budynku Technikum Terenów Zieleni w Radzyminie zakończą się powodzeniem.
Technikum Terenów Zieleni na dobre wrosło w pejzaż Radzymina. Starzy mieszkańcy
tego miasta nie wyobrażają sobie, by mogło go nie być w miejscu, w którym
funkcjonuje od tylu lat. Wszystkich więc zbulwersowała informacja o tym, że
teren szkoły wraz z jej budynkami został sprzedany przez Dolorystów prywatnej
firmie. Całe zdarzenie i zamieszanie z nim związane rozpoczęło się jeszcze
przed końcem poprzedniej kadencji samorządu. Z informacji jakie wówczas można
było uzyskać wynikało, że o sprzedaży nie wiedział nikt – ani starostwo, ani
gmina, ani też dyrekcja szkoły. Przypomnijmy, że nieuregulowany stan
własnościowy funkcjonującego na gruntach należących do Dolorystów technikum,
powiat otrzymał w darze, po reformie samorządowej. Sprawy własności gruntów nie
udawało się uregulować przez kolejne lata. Powiat prowadził szkołę średnią w
podnajmowanych budynkach w które ustawicznie inwestował, dbając o jego stan
techniczny. Ostatnie ważne rozmowy z Dolorystami na temat dzierżawy gruntów i
obiektu, zakończyły się podpisaniem wieloletniej umowy dzierżawy. Dlatego też
faktem sprzedaży „Zieleniaka” zdumieni byli niemal wszyscy. Tego, jak doszło do
sprzedaży i dlaczego powiat nie miał w tej transakcji prawa pierwokupu, nikt
nie wie. Problemu nie udało się rozwiązać przed wyborami samorządowymi w
ubiegłym roku i rozwiązanie sprawy spadło już na barki nowego starosty i nowego
zarządu powiatu. Nowy samorząd stanął więc przed koniecznością zbadania całej
sprawy od początku. Skierowana została ona nawet do zbadania przez
prokuraturę. - Faktycznie sprawą zajmowała się Prokuratura Warszawa
Śródmieście. Na dzień dzisiejszy zastrzeżenia budzi fakt zatajenia przez
pełnomocnika Dolorystów kwestii użytkowania budynku i działki przez powiat
przed kupującym (teren i budynek Technikum Terenów Zieleni) – mówi Maciej
Urmanowski, starosta powiatu wołomińskiego.
Kwestia odkupienia przez samorząd Zieleniaka od nowego właściciela zajmuje
zarówno samorząd powiatu jak i samorząd Gminy Radzymin. Odbyło się szereg
spotkań pomiędzy władzami Radzymina a Maciejem Urmanowskim, starostą
wołomińskim. W końcu udało się ustalić zasady wspólnego działania, którego
celem jest odzyskanie Technikum Terenów Zieleni. Choć obie strony nie chcą na
razie mówić o kosztach jakie poniosą, aby stać się posiadaczem historycznej
szkoły to zapewniają, że udało im się wypracować zasady działania. Wiadomo, że
zmierzają one w kierunku zakupu części terenu przez Radzymin zaś drugiej części
wraz z budynkami przez powiat. - Można powiedzieć, że negocjacje cenowe zostały
już zakończone, przynajmniej przez powiat – mówi starosta. Podobną deklarację
składa Andrzej Siarna, wiceburmistrz Radzymina. - Podział gruntów, które
zostaną zakupione został już pozytywnie zaopiniowany. Chcemy, aby do końca
miesiąca temat wykupu gruntów został zaopiniowany przez Radę Gminy – mówi
wiceburmistrz Radzymina. Podobną procedurę musi przejść wykupienie działki z
budynkiem . - Jeśli tyko otrzymamy od Gminy Radzymin informację o pozytywnej
decyzji podziałowej, to temat będzie przedstawiony Radzie Powiatu, do której
wystąpię o wyrażenie zgody na zakup budynku wraz z przyległym do niej terenem –
deklaruje Maciej Urmanowski.
www.zyciepowiatu.wolomin.com/zyciepowiatu/?artykul=MjAwNzA3NmUyYzIxMzkuaHRtbA== Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Trasa musi pobiec środkiem Bemowa - Ż.W.05.02.
Badają Łosiowe Błota
POLICJA Kontrowersyjna sprzedaż działki

Badają Łosiowe Błota

Policja sprawdza, czy podczas sprzedaży 20 hektarów działki przy rezerwacie
przyrody Łosiowe Błota doszło do popełnienia przestępstwa.

(c) RAFAŁ GUZ


Działania w tej sprawie rozpoczęły się po tym, jak 27 kwietnia
w "Rzeczpospolitej" opublikowaliśmy tekst o kontrowersyjnym zbyciu działki na
granicy Bemowa i Starych Babic.

Nieruchomość wciśnięta pomiędzy rezerwaty przyrody Łosiowe Błota do końca lat
90. należała do skarbu państwa. Do niedawna była to biała plama na mapie -w tym
miejscu znajdowała się ściśle tajna baza rakietowa.

W 2002 r. minister obrony narodowej przekazał działkę Agencji Mienia
Wojskowego. Wartość nieruchomości oszacowano wówczas na niemal 8 mln zł.

W listopadzie 2004 r. ówczesny prezes AMW Jerzy Rasilewicz wniósł działkę
aportem do spółki Ramwar. Ramwar tworzyli Otto Cymerman (wiceprezes agencji) i
Stanisław Prykowski (dyrektor biura prawnego agencji). Wartość terenu biegły
wynajęty przez agencję oszacował na zaledwie 852 tys. zł. Już trzy tygodnie po
przejęciu nieruchomości przez Ramwar spółka sprzedała ją za 960 tys. zł
(niespełna 5 zł za mkw.) Marianowi i Stanisławowi Okręglickim. Za działkę
agencja nie dostała ani grosza.

Obecni właściciele działki chcą na niej wybudować centrum hotelarsko-
gastronomiczne. Przeciwko tym planom protestują ekolodzy oraz miejscowi
samorządowcy. Uważają, że teren ten nie powinien być zabudowany, tylko
zalesiony.

Po tekście w "Rz" starosta powiatu Jan Żychliński zawiadomił Komendę Powiatową
Policji w Starych Babicach o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Jego zdaniem
policja powinna zbadać, czy spółka Ramwar nie naruszyła interesów skarbu
państwa, gdy sprzedała nieruchomość po cenie nieodpowiadającej jej rzeczywistej
wartości. W zawiadomieniu do policji starosta oparł się na artykule kodeksu
karnego, który pozwala ścigać osoby, które ustawiają przetarg.

-Sprawę prowadzi sekcja przestępczości gospodarczej - potwierdza kom. Sławomir
Rogowski, komendant powiatowy policji. - Wystąpiliśmy już do agencji o
przekazanie dokumentacji dotyczącej nieruchomości - dodaje policjant.

- Agencja nie popełniła żadnego błędu w przekazaniu tej nieruchomości
Ramwarowi - broni decyzji Grażyna Kluczyńska z AMW. - Rzeczoznawca majątkowy
wycenił nieruchomość na 852 tys. zł, która zgodnie z obowiązującymi przepisami
stanowiła podstawę do ustalenia ceny rynkowej nieruchomości.

koz, rr
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Warianty S7 - może warto policzyć inaczej
Rezerwa pod S7 dla developera??
Fragment wywiadu w gazecie Babic z czerwca:

- Komu może zależeć na przeforsowaniu tego pomysłu?
-Wariant 3 powstał pod wpływem nacisków osób inwestujących na terenie byłego
lotniska Bemowo. Deweloperzy domagali się, aby zrezygnować z projektu
przeprowadzenia trasy S-7 przez tamte obszary. Wokół korytarza, którym, według
ustaleń sprzed 30 lat, miała biec droga, wybudowali ogromne osiedla
mieszkaniowe. Żądania deweloperów popierała znaczna część władz Bemowa. Obecnie
naciski pochodzą również od organizacji reprezentującej społeczność Chomiczówki,
która usiłuje uniemożliwić przeprowadzenie trasy S-7 przez własne tereny.
Deweloperów optujących za przesunięciem trasy S-7 z Bemowa na tereny naszej
gminy aktywnie popiera Paweł Poncyliusz - Wiceminister Gospodarki, który
specjalnie przyjechał z takim poparciem na Konferencję w Józefowie...
*******************************************
No proszę, proszę...plecy mocne, ale sprawa już spod dywanu wyciągnięta...

Następna informacja:

- Budowa trasy S-7 nie jest jedynym niebezpieczeństwem, które grozi Lasowi
Bemowskiemu...

-To prawda. Kolejnym problemem są plany stworzenia centrum
hotelowo-gastronomicznego w środku kompleksu leśnego. Ich pomysłodawcą jest
Marian Okręglicki, prezes spółki budowlanej "Sawa Apartments", a zarazem
właściciel 20-hektarowej działki położonej na granicy dwóch rezerwatów.

- W jaki sposób wszedł w posiadanie tego terenu?

-To długa historia. W latach 50 działkę zajęło wojsko i wybudowało tam system 20
stanowisk dla pojazdów. Podziemne garaże umieszczono na poziomie gruntu, nie
naruszając stosunków wodnych istotnych dla przyległego rezerwatu. Budowle te
zostały przysypane ziemią. W 2002 roku Minister Obrony Narodowej przekazał teren
Agencji Mienia Wojskowego, która w 2004 r. wniosła nieruchomość aportem do
założonej naprędce spółki "Ramwar". Dziennikarze "Rzeczpospolitej" dotarli do
dokumentów wskazujących, że spółka była blisko związana z wojskiem. "Ramwar"
obniżył cenę działki i sprzedał ją Marianowi Okręglickiemu. Nieruchomość
szacowaną na niemal 8 mln zł inwestor kupił za...960 tysięcy. Okoliczności
przekazania tego terenu są bardzo podejrzane. W związku z tym po interwencjach
naszego Stowarzyszenia Starosta Powiatu Warszawskiego Zachodniego w maju tego
roku złożył na Policji doniesienie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa
polegającego na sprzedaży nieruchomości Skarbu Państwa po rażąco zaniżonej cenie.

-To nie jedyny problem, który wiąże się z tą działką...

-Już w momencie sprzedaży nieruchomości w planie zagospodarowania przestrzennego
zaznaczono, że teren, na którym jest położona, nie będzie przeznaczony pod
zabudowę. Tymczasem obecny inwestor planuje stworzenie tam bazy hotelowej.

Kolejny dowód "bezinteresowności" zwolenników przesuwania S7 ze starej rezerwy.
Niedobrze się robi...

www.babice-stare.waw.pl/gazeta.php?op=1&og=3
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Szpital
Szpital
Kluczbork, Prudnik: Starostowie uważają, że szpitalne spółki są legalne
wczoraj

Piątkowy wyrok opolskiego Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w sprawie szpitalaw Kluczborku zaskoczył opolskich samorządowców, ale nie wpłynie na ich reformatorskie zapędy. Tymczasem opolska prokuratura twierdzi, że wyrok ma fundamentalne znaczenie i może podważyć legalność działania spółek prawa handlowego utworzonych po likwidacji publicznych zakładów opieki zdrowotnej.

Wczoraj kluczborski starosta Piotr Pośpiech odbierał telefon za telefonem. - Musiałem tłumaczyć ludziom, że nasz szpital dobrze prosperuje i nic mu nie grozi - twierdzi. - Oczywiście złożymy skargę kasacyjną na wyrok WSA w Opolu. Od razu mogę jednak zaznaczyć, że nie można mieszać dwóch kwestii: likwidacji SP ZOZ-u i utworzenia spółki. Uchwały o utworzeniu spółki też zostały zaskarżone, ale obroniły się przed sądem.

Spokojny jest też Radosław Roszkowski, starosta z Prudni-ka, gdzie Rada Powiatu szykuje się do sprzedania 49 procent udziałów szpitalnej spółki. - Nie znam uzasadnienia wyroku, mogę więc tylko stwierdzić, że u nas nikt tych uchwał nie zaskarżał. Moim zdaniem, są zgodne z prawem. I raczej nie będziemy czekać ze zbyciem udziałów na to, jak ostatecznie zakończy się spór o szpital w Kluczborku - mówi.




Także starosta powiatu namysłowskiego Michał Ilnicki nie zamierza wstrzymywać prac nad utworzeniem szpitalnej spółki. W najbliższy poniedziałek do sądu ma zostać skierowany wniosek o jej rejestrację.

Prokurator Lidia Sieradzka, która reprezentowała opolską Prokuraturą Okręgową w postępowaniu przed WSA, uważa takie podejście za ryzykowne. - Ten wyrok jest bardzo ważny i nie należy go lekceważyć - mówi.

Sieradzka tłumaczy, że sądy nie zakwestionowały uchwały o utworzeniu spółki w Kluczborku, bo uznały, że skarżący je Henryk Fraszek nie ma w tej sprawie interesu prawnego. A na tym etapie prokuratura jeszcze nie brała udziału w postępowaniu. W przypadku uchwały o likwidacji SP ZOZ-u sąd był innego zdania, bo uznał, że jest to akt prawa miejscowego, który dotyka każdego mieszkańca, także Fraszka.

- Przypominam, że już wcześniej Naczelny Sąd Administracyjny dopatrzył się obejścia prawa w likwidacji SP ZOZ-ów i przekazaniu ich zadań spółkom - mówi Sieradzka. - Samorządy mówią, że można robić to, co nie jest prawnie zabroniona.

Ta zasada obowiązuje w prawie karnym, ale w prawie administracyjnym obowiązuje zasada pozytywnej delegacji: organy władzy mogą robić tylko to, na co im pozwalają przepisy. A one wyraźnie mówią, że powiat jako organ publiczny realizuje swoje zadania w zakresie ochrony zdrowia za pomocą publicznych zakładów opieki zdrowotnej.

Trudno przewidzieć co będzie dalej. Wychodzi na to, że na gruncie obecnego prawa operacja przeprowadzona w Kluczborku czy Prudniku nie była do końca prawidłowa. Ale nie jest wykluczone, że już niedługo przepisy się zmienią - rząd coraz głośniej mówi bowiem o prywatyzacji szpitali.
Marek Świercz - POLSKA Gazeta Opolska Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: akcja "Przejrzysta Polska"
"Kolesiostwo i nepotyzm do odstawki !"
Kolesiostwo i nepotyzm do odstawki

Być może czasy, gdy na zatrudnienie w organach samorządowych mogli liczyć tylko
znajomi lub rodzina, odejdą wkrótce w niebyt. Sejm pracuje właśnie nad
nowelizacją przepisów o pracownikach administracji lokalnej.

Jeśli nowela zostanie przyjęta, to prawie niemożliwa będzie sytuacja, gdy wolne
stanowisko w urzędzie gminy zajmie np. kuzyn wójta. By do tego nie dochodziło,
posłowie proponują wprowadzenie zasad konkurencyjnego i jawnego zatrudniania
oraz wymogu posiadania kwalifikacji. Pierwsza z tych zasad od dawna obowiązuje
w administracji rządowej. Natomiast urzędy lokalne, jak podkreślają znawcy
tematu, to niemal "wylęgarnia" kolesiostwa i nepotyzmu.

Zmiany w zatrudnianiu dotyczyć będą ok. 200 tysięcy stanowisk w administracji
lokalnej. Oczywiście, cały proces nie odbywa się bez protestów niektórych
samorządowców. Jeśli bowiem nowelizacja ustawy wejdzie w życie, wójt, burmistrz
czy starosta powiatu nie zatrudnią już "po uważaniu" każdego, kto im pasuje.
Wymagane będzie wtedy ogłoszenie w internecie o wolnym stanowisku. Posłowie PiS
chcieliby też, aby taka informacja widniała w urzędach pracy. Potem wójt będzie
musiał, także poprzez internet, opublikować listę chętnych. Dopiero z nich, na
podstawie oceny ofert lub rozmów kwalifikacyjnych, wybranych zostanie pięć
najlepszych kandydatur, które znowu trafią na stronę interenetową. Ostateczna
decyzja o tym, kto otrzyma posadę, będzie musiała być obszernie uzasadniona.

- Takie zasady powinny zostać przyjęte już dawno - mówi Krzysztof Kadłuczko,
sekretarz miasta Rzeszowa. - Powinno się promować ludzi mądrych, kompetentnych,
fachowców. W naszym urzędzie tak właśnie robimy, dając m.in. szansę, poprzez
staże, absolwentom rzeszowskich uczelni. Wielu z nich doskonale sprawdza się w
tej pracy.

Nowa procedura nie będzie dotyczyć wszystkich stanowisk. Z pominięciem zasad
konkurencji nadal będzie można powołać sekretarzy i skarbników. Z takim
odstępstwem nie zgadza się sejmowe biuro legislacyjne. Z kolei przedstawiciele
samorządów, jak np. Jan Popiel, dyrektor Urzędu Miasta w Gliwicach, nie
zgadzają się na ogłaszanie nazwisk osób starających się o pracę.

- Niektóre z nich już gdzieś pracują i być może nie chcą, by ich obecny
pracodawca dowiedział się, że szukają innej pracy - mówi Popiel. - Także
pomysł, by nowe przepisy objęły już rozpoczęte procesy rekrutacji, nie jest
najlepszy.

Sejmowa podkomisja napisała już sprawozdanie, teraz komisje administracji oraz
samorządu zdecydują o przesłaniu projektu pod głosowanie.

jad

Super Nowości z dnia 21_03_2005

Przeczytaj więcej odpowiedzi
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aircar.opx.pl



  • Strona 4 z 4 • Znaleziono 199 rezultatów • 1, 2, 3, 4