Czytasz wypowiedzi znalezione dla zapytania: starostwo lubaczowskie





Temat: Stodoła na żydowskich płytach cmentarnych
Stodoła na żydowskich płytach cmentarnych
IAR 13:10

Stodoła usytuowana na macewach, czyli płytach nagrobnych pochodzących z
żydowskiego cmentarza, znajduje się na terenie jednego z gospodarstw w
Wielkich Oczach na lubelszczyźnie.

Właścicielka gospodarstwa twierdzi, że ma na to przyzwolenie Żydów, którym
jej rodzina w czasie wojny ratowała życie. Nie wyraża zgody na przeniesienie
macew na miejscowy cmentarz, bo - jak twierdzi - operacja taka mogłaby
doprowadzić do zawalenia się stodoły.

Bogdan Lisze - prezes Stowarzyszenia Na Rzecz Odnowy Zabytków Kultury
Żydowskiej w Powiecie Lubaczowskim - złożył w tej sprawie do prokuratury
zawiadomienie o przestępstwie. "Tam są kamienie konkretnych osób. Jak
zobaczyłem po raz pierwszy zdęcia w Instytucie Yad Vashem w Jerozolimie, było
tam napisane, że takie rzeczy mają miejsce w Wielkich Oczach, myślałem, że
jest to jakaś mistyfikacja" - powiedział Bogdan Lisze.

Konflikt starają się rozwiązać władze powiatowe. Zdaniem starosty
lubaczowskiego Józefa Michalika - macewy powinny zostać przewiezione na
cmentarz, ale tak by nie ucierpiała na tym stodoła. Pieniądze na tę operację
zdaniem Michalika zabezpieczyć powinny organizacje opiekujące się żydowskimi
cmentarzami.

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
Mając na uwadze powyższe stwierdzenia spróbujmy bliżej określić zarówno
budowniczych, jak i fundatorów wschodnioroztoczańskiej grupy najstarszych
cerkwi, przedstawiając związane z nimi zagadnienia na nieco szerszym tle.

Autorzy zajmujący się pojedynczymi budowlami grupy zgodnie uznają, że ich twórcą
był profesjonalny warsztat ciesielski, wywodzący się z miejskich, cechowych
tradycji budowlanych.[89] Ze względu na występowanie konstrukcji o najwyższym
poziomie wykonawstwa stwierdzenie to należy uznać za fakt oczywisty. Rodzi się
jednak pytanie o pochodzenie budowniczych. Eugeniusz Zawałeń, badacz cerkwi w
Radrużu i Gorajcu, przyjmuje, że są one dziełem mistrza z cechu ciesielskiego z
Potylicza.[90] Analiza źródeł nie potwierdza tego poglądu. Nie można jednak
całkowicie go wykluczyć. Maurycy Horn dostrzegł w rejestrach podatkowych
województwa bełskiego z 1628r., w części dotyczącej Potylicza, wzmianki o jednym
rzemieślniku tej branży. Był nim nieznany bliżej ze swej działalności „Luczko
cieśla”. Kilkadziesiąt lat wcześniej, w połowie XVI wieku, w Potyliczu notowani
byli także tracze, a cieśle zatrudnieni byli w pobliskim Radrużu (cieśla
„Lawrik”). W tym czasie funkcjonowali oni również w Lubaczowie (Ilko) i
okolicznych miejscowościach – Kobylnicy Ruskiej (Mysko), Krowicy (Danko). W tym
czasie we wsiach starostwa lubaczowskiego silnie rozwinięte było gontarstwo, a
ciesiołką powszechnie zajmowali się również młynarze (Radruż). Obok potylickiego
cieśli Luczka, w 2 ćwierci XVII wieku kilku rzemieślników ciesielskich
zaznaczyło swą obecność w pobliskich miasteczkach - Płazowie (Hryćko, Miśko,
Tymko), a także w Lipsku i Florianowie (ob. Narol).[91] Z pewnością byli to
fachowcy z uprawnieniami mistrzowskimi, a więc dobrze przygotowani do pełnienia
swego zawodu. Tylko tacy cieśle, dla których uprawiane rzemiosło było jedynym
zajęciem mogli znaleźć się w rejestrach podatkowych. Nie wiemy jednak czy
aktualnie powiązani byli z organizacją cechową, czy działali samodzielnie. Z
pewnością, by uzyskać stopień mistrza kunsztu ciesielskiego, musieli przejść
przez wszystkie szczeble przewidziane w ustawach cechowych branży budowlanej.
Sądząc po imionach mogli to być zarówno Rusini, jak i Polacy. Świadczy to o tym,
iż zasady zachodniej organizacji rzemieślniczej były na Rusi Czerwonej od dawna
utrwalone. Stwierdzenie to ma dla nas ważne znaczenie. Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Co nowego na Podkarpaciu?
Pomnik ofiar UPA do rozbiórki?
Pomnik ofiar UPA do rozbiórki
www.kresy.pl/wydarzenia?zobacz/pomnik-ofiar-upa-do-rozbiorki
Po naszej wczorajszej informacji dotyczącej nakazu rozebrania
pomnika upamiętniającego ofiary UPA w Radrużu, z interwencją do
starosty Lubaczowskiego zwróciło się Stowarzyszenie Podkarpacka Liga
Samorządowa.
Poniżej publikujemy pismo, jakie w tej sprawie wysłał do. p. Józefa
Michalika, starosty Lubaczowskiego, prezes Stowarzyszenia
Podkarpacka Liga Samorządowa, p. Andrzej Zapałowski:

Przemyśl, 2009-08-14
Stowarzyszenie
Podkarpacka Liga Samorządowa
Ul. Św. Jana 13/1
37-700 Przemyśl

Pan Józef Michalik
Starosta Lubaczowski

W związku z docierającymi do nas informacjami o działaniach prawnych
podjętych przez Pana służby przeciw Pani Jadwidze Zarembie
(emerytowanej nauczycielce), jako skutek upamiętnienia przez nią
zamordowanych przez nacjonalistów ukraińskich mieszkańców Radruża,
proszę o przesłanie informacji jakie działania Pana urząd podjął w
tej sprawie. Proszę także o informacje jak wyglądają działania
służb starostwa lubaczowskiego w sprawie nielegalnych upamiętnień
OUN-UPA na terenie powiatu. Z posiadanych przez nasze stowarzyszenie
informacji jest ich co najmniej kilka.

Z poważaniem:
Andrzej Zapałowski
Prezes
www.kresy.pl/wydarzenia?zobacz/interwencja-w-sprawie-radruza
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nazwy roztoczańskich miejscowości...
W HUCIE KRYSZTAŁOWEJ koło Lubaczowa produkowane były piękne szklane kielichy
barokowe i reprezentacyjne puchary.
Została zbudowana na przełomie 1717 i 1718 r. w starostwie lubaczowskim przez
hetmana wielkiego koronnego Adama Mikołaja Sieniawskiego, który opierając się na
najlepszych wzorcach zachodnich zorganizował manufakturę tak, jak organizowano
wtedy luksusowe huty królewskie: Augusta II w Dreźnie i Fryderyka I w Poczdamie.
Huta do roku 1729 osiągnęła najwyższy poziom.
Po śmierci Sieniawskiego huta przeszła w ręce Szembeków - otrzymał ją kanclerz
wielki koronny Jan Szembek, po nim jego zięć Jerzy August Mniszech, marszałek
nadworny koronny. Z czasem stała się częścią dóbr rządowych cesarza
austriackiego. Wtedy została oddana w dzierżawę hutnikowi pochodzącemu z Czech,
który zadłużył ją, i było to prawdopodobnie przyczyną jej upadku w końcu XVIII
wieku.
Niedługo w Warszawskim Muzeum Narodowym będzie wystawa nielicznych zachowanych
do dzisiejszych czasów szkieł z tej huty.

HUTA RÓŻANIECKA to dawna wieś królewska wzmiankowana w 1742r. W 1821 kupił ją na
licytacji baron Józef Brunicki. Wieś znana była jako ośrodek przemysłowy, kiedyś
była w niej huta szkła.

HUTA LUBYCKA to wieś założona w końcu XVI wieku. Niestety, nie wiem jaka tam
była huta.

A jest jeszcze Huta Stara, Huta Złomy, Huta Szumy (dawniej nazywała się Huta
Stara) i Huta Turobińska.

HUTA TUROBIŃSKA wcześniej miała nazwę Hutka. Była tam ordynacka huta szkła,
utworzona ok. 1600r.

HUTA STARA u stóp Wielkiego Działu - też miała hutę szkła.

HUTA ZŁOMY leży niedaleko Narola. Co tam było - kto wie?

HUTA SZUMY niedaleko Huty Różanieckiej, więc może też była tam huta szkła? Nie
mam pewności.

Piszcie co wiecie! Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Z Przemysla do Warszawy przez Lublin


| d) Maloposke najbardziej zapelnia Rzeszow, Krakow

| NA ODCINKU pRZEMYŚL KRAKÓW NAJBARDZIEJ ZAPEŁNIAJĄ MAŁOPOLSKĘ "DZIURY" A NIE
| RZEZSZÓW. NIE WPROWADZAJ LUDZI W BŁĄD A JAK MASZ WĄTY, PODAJ KONKRETNE DANE

A Ty nawet jak masz racje, to nie krzycz!


W mojej wypowiedzi nie było wykrzyknika! Tylko chciałem sprostować oczywisty
błąd. Jeżdżę tą trasą i wiem gdzie i jakie jest zapełnienie pociągów. I
chciałem sprostować ten często powtarzany błąd, że praktycznie jedynie Rzeszów
na trasie Przemyśl Tarnów napełnia pociagi. W wypowiedziach GP już kilkakrotnie
zauważyłem ten watek, który całkiem możliwe że jest popełniany nieświadomie, no
bo Rezszów to stolica województwa i w ogóle (nawet uniwerek powstał).

Nie chodzi mi tu o jakieś walki i kłótnie z GP, tylko o prostowanie
podstawowych danych, o strukturze przewozów na Podkarpaciu.
Po zlikwidowaniu pociągów dalekobierznych (międzynarodowych) Varna i Karpaty
jadących przez Przeworsk Rozwadów, zlikwidowano również pociągi przez Rzeszów i
Kolbuszową do warszawy. Pozostawiono jedynie nocny Zagórz który i tak wcześnij
kursował przez Rzeszów. Sana puszczono z ominięciem Rzeszowa. Solina też jeździ
z ominięciem Rzeszowa. Dlaczego?
Po prostu Rzeszów nie napełniał tych pociągów. Dlatego dziwią mnie obecne
majsterkowania Rzeszowskich kolejarzy. Nie jest to wporządku. Przykładem może
być zlikwidowanie łaczników Sana i Soliny jadacych do Lublina i wprowadzenie
zamiast nich Wisłoka który ma jedynie 4 wagony i bardzo słabą frekfencję co
kilka razy widziałem na własne oczy w rzezsowie. Dlatego kursuje on z literką
G. Nie chodzi mi o to, żeby taki Wisłok nie jeździł, tylko by to nie odbywało
się kosztem innych likwidowanych połączeń na Podkarpaciu, tak jak łączników
Soliny i Sana do Lublina.
podobnie jest z manipulowamniem z innymi dalekobiegami, np. nocny Zamość
Wrocław, który od początku swego istnienia jeździł przez Tarnobrzeg mielec i
nagle ktoś wymyślił, żeby jechał przez leżajask no i Rzeszów chąc nie chcąc.
teraz pod naciskiem pewnego posła jeździ on przez Lubaczów. I o co w
tymwszystkim chodzi?  
nie chvcę już wspominać o próbach zminay trasy HETMANA tak aby jechał on przez
Leżajsk i Rzeszów

Chodzi o to by ZPP Rzeszów miał co dzielić, tzn. by San i Solina pojechały
przez Rzeszów, natomiast, by w zamian linia Przeworsk Rozwadów uzyskała nowe (w
cudzusłowiu) połączenia, bo jest to przecież linia dwutorowa i niedawno całkiem
zelektryfikowana.
Do tej koncepcji pasuje jeszcze jeden fakt, otóż wbrew pozorom to nie ZPP
Rzeszów, zmienił trasę nocnego Wrocka tak, że obecnie nie jeździ on przez
Leżajsk ale przez Lubaczów. Stało się to na prośbę starosty Lubaczowskiego
(wspartego przez posła) , któremu ostro sprzeciwili się działacze samorządowi
rzeszowa wsparci przez ZPP Rzeszów. Natomiast to połączenie przez Lubaczów
istnieje dzięki dyrektorowi ZPP   Lublin niejakiemu Tracichlebowi.

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
Dopiero w latach 30. minionego stulecia uczyniono pierwszy krok na drodze
łączenia interesujących nas cerkwi w jedną grupę. Stało się to udziałem uznanego
badacza ukraińskich cerkwi drewnianych Mychajło Drahana. W swej fundamentalnej
pracy ujawnił istnienie cerkwi św. Paraskewy w Radrużu oraz dostrzegł
podobieństwa konstrukcyjne między tą świątynią a cerkwią św. Ducha w Potyliczu.
Opublikował również zdjęcie nie istniejącej już wówczas cerkwi św. Jerzego w
Werchracie.[4]

Także po II wojnie badania wokół cerkwi św. Ducha w Potyliczu i św. Paraskewy w
Radrużu wznowili i przez długi czas im przewodzili naukowcy ukraińscy.
Największe osiągnięcia na tym polu przypadły Ludmile Milaiewej i Petrowi
Jurczence.[5] Począwszy od lat 70. XX wieku do badań włączyli się polscy
historycy sztuki. Zarówno Antoni Stelmach, jak Ryszard Brykowski, Jerzy Tur,
Wojciech Sobocki i Zofia Szanter, zainteresowali się przede wszystkim cerkwią
radruską, doceniono jej unikalne walory konstrukcyjne i wystrój malarski.[6]
Ryszard Brykowski – czołowy polski znawca drewnianej architektury sakralnej,
podsumowując ostatnio swoje badania w zakresie cerkwi drewnianych na
południowo-wschodnich terenach dawnej Rzeczypospolitej stwierdził uderzające
podobieństwa zachodzące między cerkwiami w Radrużu, Potyliczu (św. Ducha) i na
nowo zauważonej cerkwi w Woli Wysockiej.[7]

Prawdziwym przełomem w rozwoju zainteresowań większą grupą cerkwi wymienionych
na wstępie było odkrycie w 1993r. pierwotnej polichromii na ścianie
ikonostasowej cerkwi w Gorajcu. Na podstawie analizy najstarszych elementów
architektonicznych oraz odnalezionych zapisów archiwalnych przesunięto datowanie
tego obiektu na koniec XVI w. Powiązanie trzech cerkwi – w Gorajcu, Radrużu i
św. Ducha w Potyliczu – dokonane na płaszczyźnie zachowanych w tych świątyniach
zabytków malarstwa monumentalnego i tablicowego, zostało przez kilku badaczy
przeniesione na pole analizy konstrukcji i form przestrzennego ukształtowania
tych budowli. Ważne znaczenie posiadają w tym zakresie opracowania Jarosława
Giemzy i Eugeniusza Zawałenia.[8] W latach 90. tematem tym – w szerszym ujęciu
ideowym i terytorialnym - zajmowali się również Jan Kurek i Janusz Mazur.[9]

Stulecie badań, może początkowo nie w pełni uświadomionych, skłania do pewnych
podsumowań. Zdając sobie sprawę, iż temat ten zawiera jeszcze wiele niejasności,
spróbujmy nieco bliżej przyjrzeć się wydzielonej grupie ośmiu cerkwi drewnianych
(il. 1). Podstawowym zagadnieniem pozostaje określenie czasu ich powstania, a
także ustalenie w przypadku późniejszych zmian architektonicznych – pierwotnej
formy świątyń. Pozwoli nam to wskazać zarówno na wzajemne podobieństwa, jak i na
występujące między nimi pewne różnice.

Powróćmy więc do Potylicza – miejscowości, która, jak się wydaje, pełni rolę
zwornika całej grupy zbliżonych obiektów. W okresie staroruskim istniał tu jeden
z ważniejszych grodów na pograniczu halicko-wołyńskim. Strzegąc przejścia między
Nadsaniem a Pobużem związany był zapewne z wołością lubaczowską – organizacją
terytorialną, którą można uznać za poprzednika późniejszego powiatu. W źródłach
ośrodek ten objawił się stosunkowo wcześnie, bo w 1262r., potwierdzając tym
samym swą staroruską metrykę. Za czasów księstwa bełskiego, pozostającego między
1388 a 1462r. w lennie książąt mazowieckich, Potylicz otrzymał prawa miejskie.
Jak się przypuszcza lokację przeprowadził książę Ziemowit IV, na krótko przed
erygowaniem parafii łacińskiej w 1423r.[10] Po inkorporacji Bełszczyzny do
Korony, miasto, jako włość królewska, stało się ważną częścią starostwa
lubaczowskiego. Pomimo licznych zagrożeń, przede wszystkim najazdów tatarskich,
w XVI w. Potylicz przeżywał okres swego największego rozwoju. Zasłynął przede
wszystkim jako ośrodek garncarski i kaflarski. W późniejszym czasie miasto
straciło na znaczeniu, a dominującą rolę w regionie przejęła Rawa Ruska.[11] Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
Najistotniejszym jednak okresem, który wpłynął na układ przestrzenny cerkwi
gorajeckiej była 1 połowa XIX wieku. Prace remontowe przeprowadzone w 1816r.
doprowadziły do wzniesienia nowego sanktuarium przekrytego ośmioboczną kopułą.
Kilkanaście lat później, w 1835r., wymieniono także zrąb babińca, wieńcząc go
również przekryciem kopułowym (pozornym), które zastąpiło wcześniejszą wieżyczkę
na dzwony. W latach 1867-1868 wnętrze, łącznie z kopułą nawy i prezbiterium,
pokryto polichromią figuralno – ornamentalną, która częściowo przesłoniła
starsze malowidła.[39] Następną znaczącą przebudowę świątyni przedsięwzięto na
początku obecnego stulecia. W latach 1900-1903 znacznie przekształcono bryłę
cerkwi, rozszerzając ją o dwa boczne ramiona dostawione do starszej nawy od
południa i północy. Uzyskano tym samym plan krzyżowy.[40] Tak znaczna rozbudowa
świątyni nie spełniła jednak oczekiwań mieszkańców wsi, którzy w na przełomie
lat 20. i 30 ubiegłego stulecia zamierzali wybudować nową cerkiew.[41] Planów
tych nie zdołano już zrealizować. Budowla szczęśliwie przetrwała ostatnią wojnę
i równie trudny okres powojenny. W 1992r. rozpoczęto przy niej szeroko zakrojone
prace konserwatorskie, które zakończyły się w swej budowlanej fazie w na
początku listopada 2001r. Na odnowienie oczekują jeszcze zabytki malarstwa
ściennego i tablicowego. W takcie remontu zdecydowano się powrócić do
pierwotnego, trójdzielnego planu, zachowując jednak trójkopułową sylwetkę
budowli (il. 6). Najstarszym elementem świątyni jest górna część nawy z
charakterystycznym romboidalnym otworem w ścianie ikonostasowej oraz jej
przekrycie w formie czworobocznej zrębowej kopuły, z jednym załomem i
dwupoziomowym systemem ściągów wewnątrz (il. 20).

Prawie 10 kilometrów na południowy-zachód od Potylicza leży Radruż, wieś o
starej metryce sięgającej co najmniej XV wieku (wzmianka z 1444r.). W tym
wczesnym okresie, a z pewnością na przełomie XV i XVI wieku osada, pozostająca w
składzie starostwa lubaczowskiego, objęta została kolonizacją na prawie
wołoskim. Wówczas to musiała zostać zapoczątkowana miejscowa organizacja
parochialna. Funkcjonowała już w 1 tercji XVI wieku, kiedy to istniejąca w tym
czasie cerkiew uległa „spustoszeniu” zapewne po najeździe tatarskim. Możemy więc
przyjąć, że obecnie istniejąca świątynia posiadała co najmniej kilka
poprzedniczek.[42]

Data i okoliczności powstania cerkwi św. Paraskewy nie dają się jednoznacznie
ustalić. Współcześni badacze opowiadają się za wczesną genezą obiektu,
rozpoczynając jego chronologię ogólnie od końca XVI wieku.[43] Podobne datowanie
oparte jest przede wszystkim na analizie formy obiektu. W mniejszym stopniu
pomocne okazują się źródła rękopiśmienne.

Symptomatycznym jest sposób odniesienia się do dziejów cerkwi w
osiemnastowiecznych wizytacjach. W protokole z 1761r. zauważono mianowicie, że
„teraźniejsza cerkiew mocno stara, kto i kiedy się fundowała nikt nie wie, y
pisma żadnego nie ma”(sic!).[44] W zestawie źródeł drukowanych tylko w kilku
ostatnich schematyzmach eparchialnych datę powstania cerkwi określono na XVI
stulecie.[45] Podaje się także, bez wystarczających argumentów, bardziej
konkretne daty, przede wszystkim 1583r. Głównym dowodem uzasadniającym taką
metrykę budowli miał być domniemany dokument fundacyjny cerkwi, który
odnaleziono między brusami cerkwi (w tzw. „zakładce”) podczas remontu cerkwi w
latach 60. ubiegłego stulecia.[46] Niestety w późniejszym czasie akt ten zaginął
i jego treść nie jest obecnie znana. Na podstawie relacji świadków wiemy jednak,
że oryginalny pergamin rzeczywiście wystawiony został we wspomnianym wyżej roku
i sygnował go ówczesny starosta lubaczowski Jan Płaza, ale zapewne jego treść
odnosiła się nie tyle do dziejów cerkwi co do spraw związanych z funkcjonowaniem
parochii (powiększenie uposażenia). Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
Od momentu swego powstania cerkiew nie była w bardziej gruntowny sposób
przebudowywana, choć w wizytacji z 1743r. stwierdzono, iż składała się z dwóch
części, co mogłoby sugerować późniejsze dostawienie zachodniego pomieszczenia.
Wszystkie trzy kopuły dostrzeżono dopiero w 1815r. Wiadomo ponadto, iż prace
remontowe przy zwieńczeniach przeprowadzono w latach 50. i 60. XIX wieku. W tym
czasie dobudowano również do babińca przedsionek (il. 12). Zaledwie po roku od
wykonania wspomnianego wyżej zdjęcia, cerkiew została rozebrana, a na jej
miejscu wzniesiono obecnie funkcjonującą, murowaną świątynię.

Na trasie między Lubaczowem a Potyliczem, bliżej pierwszej miejscowości niż
drugiej, położona jest Basznia Dolna. Podobnie jak Radruż i Gorajec była to wieś
królewska, należąca do starostwa lubaczowskiego (wzmianka z 1444r.). Mimo
wczesnych początków osadnictwa niezależna parochia powstała tu jednak
prawdopodobnie dopiero w połowie XVI wieku. Wcześniej istniał we wsi ruski
monaster, znany jednak bardziej z lokalnej tradycji niż ze źródeł. Funkcjonująca
ostatnio świątynia drewniana p.w. Soboru NMP była zapewne drugą w kolejności.
Wzniesiona została w 1644r. przez majstra Zacharego Smolina z nieznanej bliżej
Rudy. Budowla odznaczała się znacznymi rozmiarami, posiadała plan trójdzielny z
trójbocznie zamkniętym sanktuarium i dwukopułową bryłę z dzwonnicą nad babińcem.
Świątynia dotrwała bez większych zmian do około 1825r., kiedy to przebudowana
została jej zachodnia część. Po rozebraniu pierwotnego babińca z dzwonnicą na
zwieńczeniu, wystawiono wówczas nową część zachodnią, na którą również nasadzono
wieżyczkę dzwonniczą. Jeszcze w 1844r. do sanktuarium dobudowano jedną lub dwie
zakrystie (il. 13). Po wzniesieniu murowanej cerkwi w 1904r., starą budowlę
rozebrano. Po pięćdziesięciu latach podobny los spotkał także nową świątynię.[63]

Ile było jeszcze tego typu obiektów – biorąc pod uwagę tylko sam, współczesny
powiat lubaczowski – trudno obecnie stwierdzić. Na podstawie wstępnej analizy
materiałów źródłowych okazało się, iż wśród istniejących na tym terenie w
połowie XVII wieku 36 cerkwi, aż 30 powstało w stuleciu między 1550 a 1650r.
Niestety tylko w przypadku kilku ze wspomnianych obiektów jesteśmy w stanie
podać dokładny czas ich powstania. Obok świątyń wcześniej opisanych są to
cerkwie w Nowym Lublińcu (1571r.), Podemszczyźnie (1598r.), Starym Lublińcu
(1607r.), Kobylnicy Ruskiej (1634r.) i Dachnowie (1630-1635r.). Czas budowy
pozostałych kilkunastu cerkwi możemy określić tylko orientacyjnie (k. XVI lub 1
poł. XVII w.).

Jeszcze mniej informacji posiadamy o ukształtowaniu przestrzennym wspomnianych
budowli. Wśród rozplanowań dominował niewątpliwie układ trójdzielny, niekiedy z
trójbocznie zamkniętym sanktuarium (Dachnów). W bryle obok typów jednokopułowych
(Dziewięcierz), występowały trójkopułowe (Lubliniec Stary). W co najmniej trzech
cerkwiach babiniec wieńczyła dzwonnica (Bihale, Dachnów, Prusie). Zapewne
większość ujęta była zadaszeniami, które w niektórych przypadkach rozbudowane
były do formy „komórek”, czyli właściwie sobót (Stary Lubliniec). Cerkiew w
Starym Siole zdobiona była wewnątrz polichromią o rozbudowanej tematyce, którą
wykonał malarz Wojciech Lażajski w 1620 roku. Nie należy wykluczyć, iż część z
tych cerkwi posiadała zbliżoną formę do interesujących nas cerkwi. Kontynuowanie
badań źródłowych z pewnością pozwoli dowiedzieć się więcej o tych budowlach.[64] Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
Na obszarze zajętym przez cerkwie w momencie ich powstania krzyżowały się bowiem
granice trzech eparchii obrządku wschodniego. Większa część cerkwi należała do
eparchii przemyskiej (dekanat lubaczowski - Gorajec, Radruż, Nowe Sioło,
Basznia), kilka do chełmskiej (dekanat potylicki - Werchrata, Potylicz) i jedna
do lwowskiej (dekanat żółkiewski – Wola Wysocka).[66] Pod względem struktur
administracji państwowej wszystkie cerkwie z wyjątkiem Woli Wysockiej wchodziły
w skład województwa bełskiego oraz powiatu bełskiego, a wcześniej
lubaczowskiego. Można więc stwierdzić, iż niezależnie od świątyni wolańskiej
(województwo ruskie), pozostałe cerkwie wykazywały silny związek z głównym
ośrodkiem południowej części województwa i powiatu bełskiego – Lubaczowem,
któremu niewiele w tym czasie ustępował, a nawet pod względem gospodarczym go
przewyższał – Potylicz. Te dwie miejscowości były także centrami dóbr
królewskich starostwa lubaczowskiego.

Pod względem struktury własnościowej pięć spośród interesujących nas cerkwi
leżało właśnie we włościach królewskich (Gorajec, Potylicz-św. Trójcy i św.
Ducha, Radruż, Basznia). Cerkiew werchracka znajdowała się we wsi należącej do
uposażenia województwa bełskiego, a dwie pozostałe w osadach prywatnych. Spośród
tych ostatnich – cerkiew nowosielecka wzniesiona została w miejscowości, która
była ośrodkiem średniej wielkości klucza dóbr. Wola Wysocka nie posiadała
takiego znaczenia, ale leżała na zapleczu zyskującej na znaczeniu Żółkwi.

Cerkwie ulokowały się więc przeważnie w miejscowościach zamożnych, odgrywających
znaczącą rolę gospodarczą, szczególnie w XVI wieku. Z ówczesnego, ale też ze
współczesnego punktu widzenia obszar ich występowania zajmuje jednak peryferyjne
miejsce wobec najbliższych centrów, posiadających ówcześnie duże znaczenie
gospodarczo-kulturalne, wykraczające zresztą daleko poza wąsko pojmowany region.
Mamy tu na myśli przede wszystkim Lwów, ale także Przemyśl, Jarosław, Zamość i
Bełz. Ożywienie i znaczna dynamika rozwoju, jaką wykazywały pomimo swej
„prowincjonalności” tereny wschodnioroztoczańskie, mogła jednak zdecydować o
takiej, a nie innej lokalizacji cerkwi, wyrastających ponad pewną przeciętność w
swym zakresie. Do problemu przyczyn ich powstania jeszcze wrócimy.

Obok zbliżonego czasu powstania oraz zwartej lokalizacji w terenie interesujące
nas drewniane świątynie ściśle odpowiadają sobie pod względem kryteriów
formalnych. Spróbujmy pokrótce prześledzić najważniejsze elementy zbieżne dla
wszystkich naszych cerkwi, a przynajmniej dla większości z nich.
Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
Należy podkreślić, iż rozwiązania formalne, przede wszystkim zastosowana
konstrukcja, wzorowana - na tyle ile dopuszczała to wschodnia tradycja – na
architekturze gotyckich kościołów drewnianych, pozwala zaliczyć wspomniane
cerkwie do najważniejszych obiektów w stosunkowo niewielkiej spuściźnie
najstarszych świątyń drewnianych Kościoła Wschodniego na pograniczu Rusi
Czerwonej i Małopolski. Rodzi się więc potrzeba nadania wydzielonej grupie
nazwy, która łączyłaby wszystkie należące do niej obiekty. Już Petro Jurczenko
zapewne nie bez przyczyny zauważył, iż w XVI wieku w zakresie drewnianej odmiany
architektury sakralnej obowiązuje typ cerkwi świętoduskiej z Potylicza.[86]
Wprawdzie sformułowanie to posiada szersze znaczenie, ale też z naszego,
lokalnego punktu widzenia, odgrywa również pewną rolę. Faktem jest, iż jasno
sprecyzowana konstrukcja i „klasyczna” bryła cerkwi potylickiej i innych,
szczególnie starszych budowli grupy, jest najbliższa kanonom drewnianej
architektury cerkiewnej w sensie ogólnym, ale spośród znanych obiektów występuje
w najczystszej postaci właściwie tylko na obszarze zajętym przez naszą grupę
pokrewnych cerkwi. Wiemy, iż w okresie budowy tych obiektów Potylicz odgrywał na
terenie starostwa lubaczowskiego i nie tylko na nim - ważną rolę gospodarczą, a
także, co należy podkreślić, kulturalną. Można więc podchwycić myśl Jurczenki, a
w pewnym sensie także monografisty tej miejscowości Siczynskiego i zaliczyć
zespół świątyń ruskich, istniejących w jego okolicach do „kręgu potylickiego”,
czy też do „potylickiej odmiany najstarszych cerkwi ruskich”. Nazwa ta może
jednak nie w pełni odpowiadać lokalizacji cerkwi położonych na skraju
zarysowanego poprzednio obszaru. Dotyczy to przede wszystkim świątyni z Woli
Wysockiej i Gorajca, czy stosunkowo późnego obiektu z Baszni, które należałoby
widzieć raczej w kontekście ośrodków w Żółkwi i Lubaczowie. Musimy więc odnieść
się nie tyle do kryteriów kulturowych, co geograficznych, wręcz narzucających
się przy spojrzeniu na mapę występowania pokrewnych cerkwi. Charakterystyczne
wydłużenie zasięgu grupy na osi północny-zachód – południowy-wschód, wzdłuż
pasma Wschodniego Roztocza, daje podstawy do przyjęcia nazwy „odmiana
wschodnioroztoczańska cerkwi drewnianych starszego typu”. Jest ona o tyle
wygodna, że dopuszcza w miarę rozwoju badań włączanie innych obiektów,
szczególnie zlokalizowanych w okolicach Żółkwi (np. znane z ikonografii cerkwie
monasteru w Krechowie). W obydwu określeniach ważne znaczenie posiada osadzenie
zespołu w konkretnym czasie. Zaakcentowanie w nazwie najdawniejszej chronologii
obiektów, obok względów praktycznych, niewątpliwie zwiększa ich atrakcyjność i
rangę w dziejach przemian drewnianej architektury cerkiewnej na terenie dawnej
Rzeczypospolitej. Musimy pamiętać jednak o pewnej umowności tego typu
systematyki. Jest ona ważna, pozwala przedstawić pewne problemy w szerszym polu
widzenia, nie zapominając przy tym o wyjątkowości każdego obiektu z osobna. Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
Wszystkie te nowo lokowane lub odbudowane po różnych klęskach osady były w
większości drewniane.[96] Nieliczne budowle murowane należały na tym terenie do
wyjątków i ustępowały dużym realizacjom świeckim czy też fundacjom sakralnym w
głównych ośrodkach.[97] Na tym szerokim tle - kształtowanym przez wzmożony ruch
budowlany, należy widzieć omawianą grupę drewnianych świątyń
wschodnioroztoczańskich a także działalność wspomnianych wcześniej cieśli.

Do niepełnej z pewnością liczby znanych rzemieślników ciesielskich należałoby
zaliczyć Zacharego Smolina z Rudy, budowniczego wchodzącej w skład naszego
zespołu cerkwi w Baszni k. Lubaczowa (1644r.). Z powodu niedostatków źródłowych
mistrz ten znajduje się w gronie zaledwie kilku znanych obecnie z nazwiska
cieśli, którym można przypisać budowę konkretnej świątyni ruskiej w 1 połowie
XVII wieku.[98] Są to wyłącznie mistrzowie narodowości ruskiej. Nie znaczy to
jednak, iż budowniczy grupy cerkwi wokół Potylicza, mając na względzie ich silne
tradycje postgotyckie, należał również do tej nacji.

Wysoki poziom konstrukcji wschodnioroztoczańskich budowli sakralnych sugeruje
przynależność mistrza ciesielskiego do organizacji cechowej, która - jak
zauważyliśmy wyżej - założona została w tym czasie w stolicy prowincji ruskiej,
we Lwowie. Nie można wykluczyć również zachodniego pochodzenia budowniczego (np.
z cechu krakowskiego), a także samodzielnej – pozacechowej działalności w
oparciu o dworską klientelę. W tym przypadku kierunek zachodni potwierdzać może
domniemana osoba fundatora – Jana Płazy, starosty lubaczowskiego, związanego z
dworem królewskim (zob. dalej). Z pewnością był to rzemieślnik, który znał
dobrze konstrukcję ówczesnych kościołów drewnianych, albo też zaczynał swoją
praktykę stawiając podobne świątynie. O jego uprawnieniach mistrzowskich
świadczy rozeta wycięta na belce w prześwicie babiniec-nawa w cerkwi radruskiej.
Jest to, jak dotychczas, jedyny znany podpis domniemanego twórcy całej grupy
interesujących nas świątyń (il. 30).

Na podstawie zarysowanej poprzednio chronologii obiektów wchodzących w skład
grupy zauważyliśmy dwuetapowość działalności warsztatu. W pierwszym okresie,
obejmującym lata 80. i 90. – a więc samą końcówkę XVI wieku – powstała
zasadnicza grupa cerkwi, które moglibyśmy określić jako „klasyczne”. W drugim,
po przerwie spowodowanej, jak należy się domyślać najazdami tatarskimi i
niepokojami społecznymi, wzniesione zostały ostatnie budowle w tym zestawie,
reprezentujące już bardziej rozwinięte formy bryłowego ukształtowania.
Dziesięciolecie przed 1648r., nazwane złotym okresem pokoju, zakończyło
działalność warsztatu. Ze względu na prawie trzydziestoletnią odległość czasową
między tymi dwoma okresami, można wstępnie założyć, iż niewątpliwie jeden
warsztat działał w strukturze pokoleniowej i mistrz, który zapoczątkował
działalność budowlaną w końcu XVI wieku przekazał go swemu następcy, który w
połowie XVII wieku kontynuował sprawdzone rozwiązania konstrukcyjne przy
znacznie wzbogaconej formie. Tutaj ponownie należy przywołać nazwisko Zacharego
Smolina z Rudy, budowniczego cerkwi w Baszni. Świątynia ta przy wszystkich
analogiach do cerkwi z poprzedniego okresu, pod wieloma względami należy już
jednak do drewnianej architektury cerkiewnej 2 połowy wieku (np. kombinowana
kopuła). Trudno więc w pełni zaakceptować tego cieślę jako kontynuatora
pierwotnego stylu i spadkobiercę warsztatu. Faktem jest jednak, iż zjawisko
trwania określonych form konstrukcyjnych, zastosowanych w pierwszych cerkwiach,
widoczne jest na tym terenie - już bez zrozumienia ich początkowych funkcji – w
późniejszym czasie (wspomniane już cerkwie w Załużu i Łukawcu, dzwonnice w
Prusiu i Smolinie). Pomimo różnic możemy więc mówić o pewnej ciągłości
warsztatowej, związanej najprawdopodobniej z następstwem pokoleniowym. W każdym
bądź razie w ciągu stu lat warsztat ciesielski, kierowany w pierwszym okresie
przez wybitne uzdolnionego rzemieślnika, odcisnął wyraźne piętno na
architekturze cerkiewnej Wschodniego Roztocza i jego przedpola wokół Lubaczowa. Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
Ile cerkwi mogło powstać za sprawą tego zespołu budowlanego trudno stwierdzić.
Obok tych kilku istniejących do chwili obecnej i znanych na podstawie przekazów
ikonograficznych, ze względu na znaczne potrzeby w zakresie budownictwa
sakralnego Kościoła Wschodniego w omawianym czasie, zamówień i realizacji było
zapewne znacznie więcej. Już wcześniej zauważyliśmy, iż tylko w okolicach
Lubaczowa w stuleciu przed 1650r. powstało około 30 nowych cerkwi drewnianych.
Na wschód od Potylicza, w kierunku Żółkwi wielkości te były z pewnością podobne.
Pole działania dobrego warsztatu ciesielskiego było więc ogromne. Jednak na
podstawie relacji o funkcjonowaniu niektórych późniejszych cieśli, wiadomo, iż w
ciągu kilkunastu, a nawet kilkudziesięciu lat wznieśli lub przebudowali średnio
nie więcej niż po kilka świątyń.[99] Z powodu braku pełnego rozeznania
przeważającej części nie istniejących już dziś cerkwi skala porównawcza obiektów
tego typu, w tym także łączenie ich w grupy formalne i warsztatowe, jest bardzo
utrudnione.

Działalność jednego warsztatu nie mogłaby się rozwinąć bez szerszej społecznej
akceptacji ich wyrobów, a więc swoistej „mody” i zapotrzebowania na tego typu
cerkwie. Obok gromady wiejskiej lub jej wybitniejszych reprezentantów (wójtów -
sołtysów) w zakresie fundacji obiektów sakralnych główną rolę odgrywali w
XVI-XVII wieku możni kolatorzy – właściciele dóbr ziemskich, niekiedy także sami
kapłani. Jeżeli nawet o budowę cerkwi starali się i opłacali koszty jej
wzniesienia mieszkańcy wsi i kapłan, to zawsze nie mogli się przy tym obyć bez
zgody a często finansowego wsparcia pana feudalnego.[100]

Analogie formalne i warsztatowe oraz podobny czas wzniesienia najstarszych
cerkwi grupy sugeruje niedwuznacznie, iż mogły być również wystawione przez tego
samego fundatora. Ze względu na czas powstania świątyń w Gorajcu i w Radrużu, a
także poniekąd w Potyliczu (św. Ducha) oraz ich położenie na terenie starostwa
lubaczowskiego – Eugeniusz Zawałeń przyjmuje, iż główną rolę w ich powstaniu
odegrał Jan Płaza, ówczesny tenutariusz dóbr królewskich (1577-1591).[101]
Rzeczywiście Płaza, wywodzący się z Małopolski – jego siedzibą rodową był
Mstyczów, odgrywał aktywną rolę w życiu politycznym kraju w ostatnich latach
panowania Zygmunta Augusta i za Stefana Batorego. W 1578r. podejmował tego
ostatniego władcę w Lubaczowie.[102] Płaza często przebywał na terenie
starostwa, interesował się jego sprawami gospodarczymi. Związany w ostatnim
okresie z Janem Zamoyskim, mógł także naśladować kanclerza w jego działalności
budowlanej. Nie można więc wykluczyć, iż sprowadził na teren starostwa warsztat
ciesielski, którego mistrz znał małopolską architekturę drewnianych kościołów,
kultywujących w tym czasie jeszcze w całej pełni tradycje gotyckie. Należy
jednak zauważyć, iż związki Płazy z Kościołem łacińskim – ze względu na wierność
starosty wyznaniu kalwińskiemu – były napięte. Ten ostatni fakt może jednak nie
odgrywać większej roli w jego działalności nad rozwojem gospodarczym swej
dzierżawy, a więc także dbałością o sprawy religijne swych poddanych – w
znacznej większości prawosławnych jeszcze wówczas Rusinów. Wiadomo między
innymi, iż Płaza przysłużył się potylickim garncarzom,[103] którzy – w
przeważnie chrześcijanie obrządku wschodniego, wystawili sobie – nie wykluczone
że właśnie za wspomnianego starosty – cerkiew św. Ducha. Zbieżność tych faktów
jest zastanawiająca.

W wyniku wzrostu znaczenia miasta, w 1593r., już za kolejnego starosty – syna
Jana – również Jana Płazy (1591-1615),[104] wielkorządcy krakowskiego, powstała
w Potyliczu główna cerkiew miejska – p.w. św. Trójcy. Ze względu na równie
intensywną działalność tego starosty na terenie swej tenuty, fundacja w tym
czasie cerkwi w najważniejszym ośrodku gospodarczym, musi także rodzić pytanie o
rolę Płazów w powstaniu wspomnianych świątyń ruskich. Ze względu na
ograniczoność materiałów źródłowych musimy w przypadku zagadnienia fundacji
zespołu cerkwi pozostać jedynie przy domysłach i wskazaniu hipotetycznych
kierunków dalszych badań. Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
To, że warsztat ciesielski przeniósł się później bardziej na wschód - w kierunku
Żółkwi (w 1598r. budowa cerkwi na Woli Wysockiej), mogło wynikać z niewątpliwego
przyciągania nowego ośrodka, ale też wiązało się zapewne z osłabieniem rozwoju
gospodarczego starostwa lubaczowskiego w wyniku nadmiernych obciążeń ze strony
administracji starościńskiej i coraz częstszych, wyniszczających najazdów.
Jeszcze jednak na rok przed swą śmiercią Jan Płaza zdołał lokować w pobliżu
Żukowa i Gorajca, miasteczko Płazów (1614r.), gdzie też powstała cerkiew,
przewidziana niewątpliwie już w trakcie rozmierzania nowego ośrodka miejskiego.
Kryzys społeczny pogłębił się na terenie starostwa za administrowania nim przez
wdowę po Janie – Barbarę Płazinę (1617-1632). Dopiero po jej śmierci w 1632r.
sytuacja zaczęła się poprawiać, czego wyrazem mogła być kolejna fala fundacji
cerkwi. Wówczas urząd starościński spoczywał w ręku ówczesnego wojewody
sandomierskiego, przyszłego kanclerza wielkiego koronnego Jerzego
Ossolińskiego.[105] Jednak za czasów tego wybitnego męża stanu tylko jedna
cerkiew z interesującego nas zespołu powstała we wsi królewskiej (Basznia), a
jako zbiorowy fundator wystąpiła tu już cała gromada. Pozostałe wzniesione
zostały we wsiach leżących poza starostwem – we włościach prywatnych (Nowe
Sioło) i państwowych, pozostających poza starostwem (Werchrata). Ciężar fundacji
rozłożył się już nieco inaczej, ważną rolę nadal mogli utrzymywać właściciele
ziemscy, ale główna siła sprawcza leżała w rękach gromady wiejskiej (Nowe Sioło).

Na koniec naszych rozważań musimy zwrócić uwagę na jeszcze jeden, niezwykle
istotny problem. Okres powstania zespołu cerkwi wschodnioroztoczańskich przypadł
na czas trudnej budowy jedności między Kościołem Wschodnim i Zachodnim na
terenie Rzeczypospolitej. Zawarcie w 1596r. Unii Brzeskiej zapoczątkowało prawie
stuletni okres sporów religijnych, szczególnie intensywnych w 1 połowie XVII
wieku. Eparchia chełmska jako jedna z pierwszych przystąpiła do unii. W
parochiach pogranicznych z eparchią przemyską – wierną prawosławiu – jeszcze
długo utrzymywali się jednak dyzunici. Tak było w Potyliczu, gdzie dwie główne
cerkwie – św. Trójcy i św. Ducha, przechodziły z rąk do rąk. Gdy ks. Łukasz
Ibinowicz, paroch przy tej pierwszej świątyni, przystąpił do unii, natrafił na
silny opór ze strony rajców miasta, którzy opowiedzieli się przy prawosławiu.
Pomimo chwilowego porozumienia, w 1603r. ks. Łukasz został wygnany ze swej
parochii i osiadł przy cerkwi św. Ducha. W 1613, a szczególnie w 1614r.,
katolicy obydwu obrządków podjęli próbę odzyskania utraconej świątyni,
wdzierając się do wnętrza i plądrując je. Do podobnej rywalizacji doszło także
na terenie Lubaczowa. Początkowa przewaga prawosławnych objawiła się chociażby w
fakcie, iż w 1644r. nową cerkiew w Baszni poświęcił bp. przemyski Sylwester
Hulewicz, zdecydowany dyzunita. W 1648r. dwaj potyliccy kapłani ruscy – Izaak z
cerkwi św. Trójcy oraz Ilko Procyk ze św. Ducha, przyłączyli się do powstania
Chmielnickiego, a następnie wzięli w nim aktywny udział. Z rąk prawosławnych w
Potyliczu zginął w tym czasie jeden z księży wiernych unii.[106]

Po połowie XVII wieku przewagę na pograniczu eparchii chełmskiej i przemyskiej
zaczęli stopniowo zyskiwać unici.[107] Na początku lat 70. unitą był już m. in.
paroch w Podemszczyźnie k. Horyńca. W 1685r., formalnie prawosławny, ale już
kryptounita, bp. lwowski Józef Szumlański, wyręczając miejscowego władykę
unickiego, uznał za cudowną ikonę Matki Bożej Werchrackiej. Dwa lata wcześniej
książę Konstanty Wiśniowiecki, wojewoda bełski, w wydanym przywileju dla
parochii werchrackiej zaznaczył, że ta ma podlegać unickiemu biskupowi
chełmskiemu.[108] Pozycja unii zaczęła się stabilizować i umacniać, aż do
oficjalnego jej przyjęcia przez eparchie przemyską i lwowską w końcu wieku. Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: Nasz stix chyba tez ma niewiele wspolnego z Polska
[8] J. Giemza, Polichromia przegrody ikonostasowej cerkwi w Gorajcu, Łańcut
1994, maszynopis w Archiwum Wojewódzkiego Urzędu Ochrony Zabytków w Przemyślu
(dalej: A WUOZ Przemyśl), sygn. 4581; idem, Polichromie ścienne w drewnianych
cerkwiach Nadsania, [w:] Malarstwo monumentalne Polski południowo-wschodniej:
informator regionalny, Rzeszów 1995, s. 71-76; idem, Malowidła ścienne, jako
element wystroju drewnianych cerkwi w XVII wieku, [w:] Sztuka cerkiewna diecezji
przemyskiej. Materiały z międzynarodowej konferencji naukowej 25-26 marca 1995
roku, red. J. Giemza, A. Stefan, Łańcut 1999, s. 89-150; idem, Kształtowanie się
malarskiego wystroju drewnianej cerkwi w XVI-XVIII wieku na przykładzie zabytków
z Radruża, „Rzeszowska Teka Konserwatorska” (dalej: RTK), t. 1, Rzeszów 1999, s.
63-94; E. Zawałeń, Cerkiew gr.-kat. p. w. Narodzenia Przenajświętszej
Bogurodzicy w Gorajcu, gmina Cieszanów, woj. Przemyśl, 1994, maszynopis w
Regionalnym Ośrodku Badań i Dokumentacji Zabytków w Rzeszowie (cyt. dalej ROBiDZ
Rzeszów), ss. 7; idem, Wieś Gorajec – wybrane karty z jej historii i sztuki
cerkiewnej, „Peremyśki Dzwony” (dalej: PD), R. 3, 1994, nr 1, s. 12-14; idem,
Karta ewidencyjna (tzw. „biała”) cerkwi p.w. św. Paraskewy w Radrużu, Rzeszów
1996, maszynopis w ROBiDZ Rzeszów; idem, Zabytki sztuki cerkiewnej w Radrużu,
Przemyśl 1995, maszynopis w ROBiDZ Rzeszów, ss. 8; idem, Drewniana cerkiew p.w.
Narodzenia Przenajświętszej Bogurodzicy w Gorajcu koło Lubaczowa, RTK, t. 2,
Rzeszów 2000, s. 59-83.

[9] J. Kurek, Sacrum i mentalność w kształtowaniu świątyń Kościoła Wschodniego
na przykładzie drewnianych cerkwi województwa przemyskiego, Kraków 1997; J.
Mazur, Cerkwie drewniane w okolicach Lubaczowa. Katalog, cz. 1-5 (poz. 1-51),
Lubaczów 1997, maszynopis w Muzeum Kresów w Lubaczowie; zob. też przyp. 1.

[10] A. Janeczek, Osadnictwo pogranicza polsko-ruskiego. Województwo bełskie od
schyłku XIV do początku XVII w., Warszawa 1993, s. 41-42, 211-212, 234-235.

[11] S. F. Gajerski, Materiały do historii ośrodków garncarskich w Potyliczu i
okolicy, „Polska Sztuka Ludowa” (dalej: PSL), R. 14, 1960, z. 1, s. 42-49; idem,
Potylicki ośrodek kaflarski w XVI-XVIII w., „Kwartalnik Historii Kultury
Materialnej” (dalej: KHKM), R. 20, 1972, nr 3, s. 468-485; M. Horn, Rzemiosło
miejskie województwa bełskiego w pierwszej połowie XVII wieku. Zagadnienie
kryzysu gospodarczego Rzeczypospolitej szlacheckiej w XVII w., Wrocław 1966, s.
57, 175; idem, Lubaczów i ziemia lubaczowska do połowy XVII w. (ze szczególnym
uwzględnieniem pierwszej połowy XVII w.), RL, t. 1, 1967, s. 24-25; A. Janeczek,
op. cit.., s. 168, 284, 287; W. Siczynśkyj, Budiwnyctwo..., s. 101, 106-107.

[12] Cyt. z Schematyzm wseho klira hreho-katołyczeskoho eparchij sojedynenych
Peremyśkoi, Samborśkoi, Sjanoćkoi na rik od Rozdenija Christoho... (dalej:
Schematyzm GKEPrzem...) 1879, s. 320 (oryginał w j. ukraińskim).

[13] A. Janeczek, op. cit., s. 212, 235.

[14] L. Bieńkowski, Organizacja Kościoła wschodniego w Polsce, [w:] Kościół w
Polsce, T. II, Kraków 1969, s. 819; Horn, Zaburzenia wśród mieszczan starostwa
lubaczowskiego w pierwszej połowie XVII w., „Małopolskie Studia Historyczne”, t.
5, 1961, z. 2 (13), s. 36; Żereła do istoryji Ukrajiny-Rusy, t. III, Lustracji
koroliwszczyn w zemlach chołmśkij, bełśkij i lwiwśkij z 1564-5 hh, Lwiw 1900
(dalej: Żereła... III), s. 244, Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: spór o upamiętnienie zbrodni w Gorajcu
spór o upamiętnienie zbrodni w Gorajcu
"W tym samym czasie, kiedy w Lubaczowie odbywała się sesja „Współpraca
partnerskich Gmin Lubaczów i Niemirów na rzecz rozwoju lokalnego”, starostwo
powiatowe odwiedził ukraiński konsul z Lublina wraz z pełnomocnikiem
inicjatorów budowy pomnika upamiętniającego mieszkańców wsi Gorajec w gminie
Cieszanów, którzy zginęli podczas akcji pacyfikacyjnej przeprowadzonej przez
polskie siły bezpieczeństwa 6 kwietnia 1945 roku.
Zginęło wtedy (według jednych źródeł) 141 mieszkańców wsi. Inne źródła z
tamtego okresu podają kilkakrotnie większe liczby. Rok wcześniej 19 kwietnia
1944 roku Ukraińcy spalili zamieszkałą głównie przez Polaków wieś Rudka oraz
wymordowali jej mieszkańców. Ofiarami tych zdarzeń byli w dużej mierze
zwykli, cywilni mieszkańcy tych miejscowości.
Niedawno do wydziału architektury lubaczowskiego starostwa wpłynęło
zgłoszenie podpisane przez byłą mieszkankę wsi Gorajec Eudokię Fil o wydanie
zgody na budowę pomnika na cmentarzu w Gorajcu, upamiętniającego śmierć
mieszkańców tej miejscowości podczas pacyfikacji wsi. W starostwie
przypuszczają, że inicjatorem tego pomnika jest działające we Lwowie
stowarzyszenie Lubaczowszczina, które zrzesza byłych mieszkańców tego
regionu, wysiedlonych na wschód w ramach Akcji „Wisła”. – Wniosek został
załatwiony odmownie – mówi starosta Józef Michalik – gdyż nie spełniał
warunków formalnych wymaganych od tego typu budowli. Inicjatorzy nie mieli na
przykład zgody od Rady Ochrony Pamięci Walki i Męczeństwa na treść tablicy,
która miałaby się znaleźć na monumencie, nie potrafili się wykazać prawem do
dysponowania gruntem, a poza tym uznaliśmy, że w takim przypadku nie
wystarczy samo zgłoszenie zamiaru budowy pomnika.

Nielegalne pomniki
Starosta lubaczowski przypomina, że w ostatnim okresie pojawiły się w lasach
Nadleśnictwa Lubaczów, Oleszyce i Narol nielegalnie postawione tablice,
upamiętniające poległych w walkach z polskimi siłami bezpieczeństwa
bojowników z UPA. – Już się burzą na to nasze środowiska kombatanckie i takie
metody faktów dokonanych są prostą drogą do niepotrzebnych konfliktów między
Polakami i Ukraińcami. W Pawłokomie wyznaliśmy sobie winy przodków i czas
zakończyć okres tragicznych rozliczeń z przeszłością, a nie budować nowe
podziały."
www.zycie.pl/index.php?go=tresc&id=06_28_03
Cóż, wydaje mi się, że nie ma co powoływać się na Pawłokomę. Drugi raz taki
numer jak z tablicami w Pawłokomie - raczej nie przejdzie ...

Przeczytaj więcej odpowiedzi



Temat: cerkwie Rzeszowa i okolic
Radruż
Byłem - namwiam do odwiedzenia :)

serwisy.gazeta.pl/turystyka/1,71719,3602346.html
serwisy.gazeta.pl/turystyka/51,71719,3602346.html?i=0
W Radrużu u świętej Paraskewy
Alicja Dąbrowska
2006-09-11, ostatnia aktualizacja 2006-09-07 17:06
Cerkiew wita nas zamkniętą na głucho wiekową furtą w kamiennym murze. Na
szczęście jest kartka - o klucze prosić w domu za zakrętem
Cerkiew św. Paraskewy okolona kamiennym murem

Przemierzamy Południoworoztoczański Park Krajobrazowy (Lubelskie za nami, to już
Podkarpackie). Przyjechaliśmy z uzdrowiska Horyniec (3 km) wąską, dość kiepską
drogą (na szczęście w okolicy na potęgę kładzie się nowy asfalt przy udziale
funduszy Unii Europejskiej). Wieś Radruż wzmiankowana w źródłach już w 1444 r.
to utopione w zieleni domki i - jak podają przewodniki - najcenniejszy zespół
cerkiewny w Polsce (dziś obiekt muzealny).

Odbijamy w lewo przy znaku z cerkiewką, potem jedziemy kawałek piaszczystym
duktem. Po bokach potężne drzewa. (Chyba nigdy dotąd nie widziałam ich tylu i
tak imponujących, jak w tych okolicach! co krok wydajemy okrzyki podziwu na
widok wspaniałych lip, dębów i akacji). Po chwili zza zakrętu wyłania się
malowniczy pagórek. Całość troszkę przypomina średniowieczny gród. Nic dziwnego.
Ten prawdopodobnie najstarszy kompleks cerkiewny w Polsce miał charakter obronny
- pełnił funkcję chłopskiej warowni w czasach wojen (w XVII w. wieś często
nękali Tatarzy, ponoć na drzwiach pozostały ślady ich toporów). I to się czuje!

Cerkiew św. Paraskewy ze stojącą tuż obok dzwonnicą powstała w 1583 r. zapewne z
fundacji starosty lubaczowskiego Jana Płazy. Otacza ją mur z łamanych kamieni
kryty gontowym daszkiem. "Drewniana budowla typu bojkowskiego, orientowana, na
rzucie trzech kwadratów. Wzniesiona została przez mistrzów wykorzystujących
doświadczenia ciesielstwa późnogotyckiego. Reprezentuje typ archaiczny,
sięgający średniowiecza" - głosi napis.

Całość robi piorunujące wrażenie, no i jest w znakomitym stanie - ostatni
gruntowny remont miał miejsce w latach 1964-66. Dębowe podwaliny osadzono na
kamiennej podmurówce, wyżej konstrukcja zrębowa z jodłowych belek na obłap,
łamany dach cały w ciemnym goncie. Dookoła budowli biegną niskie, otwarte
podcienia - to soboty. Dawały schronienie wiernym, którzy wcześniej, już w
sobotę właśnie, przybywali na modły z daleka i tu spędzali noc. Owalne podwórko
otacza krąg wysokich lip. W trawie resztki kamiennych nagrobków. Z tyłu cerkwi
wrośnięta w ziemię tablica nagrobna z 1682 r., prawdopodobnie żony wójta
Katarzyny Dubniewiczowej (z tym nazwiskiem wiąże się niezwykła historia
tatarskiej branki, ale to już materiał na osobną opowieść). Cała pokryta
napisami - zarósł ją mech, więc z trudem odcyfrowujemy pojedyncze słowa w cyrylicy.

Mimo panującego na zewnątrz lipcowego upału w środku jest niezwykle chłodno.
Podziwiamy urodę wiekowej stolarki. Na ścianie ikonostasowej i w prezbiterium
można dostrzec pozostałości oryginalnych polichromii z figurami (w tym malowidło
o charakterze epitafijnym przedstawiające trzech Ojców Kościoła) i ornamentami.
Jest i malowany krzyż z datą powstania polichromii - 1648 r. Ołtarzyki i
współczesne święte obrazki (jak dowiem się później, wiele elementów wyposażenia
cerkwi, w tym ikony, trafiło do muzeów w Lubaczowie, Łańcucie i Lwowie) zdobią
charakterystyczne białe "ręczniki" zdobne krzyżykowym haftem.

Na lewo od potężnej bramy wejściowej stoi wysoka drewniana dzwonnica z przełomu
XVI/XVII w. "Konstrukcja słupowa na planie kwadratu, z nadwieszoną izbicą, dach
namiotowy, z gontu" - czytam w opisie. Przeciskamy się przez niziutkie wejście
(trzeba skulić się wpół) i dalej łamanymi schodkami prawie pod sam dach. Stąd
najlepiej widać wspaniałą konstrukcję cerkwi. Wokół morze zieleni. Sąsiedni
pagórek po prawej stronie bieleje krzyżami z wapienia (powstawały w działających
do II wojny kamieniarskich warsztatach w niedalekim Bruśnie Nowym i Starym).

Za chwilę już tam jesteśmy. Tuż przy dróżce wśród potężnych drzew las nagrobków
wysokich na metr-półtora. Smukły cokół, na nim trójlistnie zakończony krzyż z
postacią Chrystusa, u jego stóp Matka Boska i Maria Magdalena - to najczęściej
powtarzający się motyw. Figury są wzruszające, mają w sobie jakąś archaiczną
prostotę. Niektóre zdobią girlandy plastikowych kwiatów.

Obchodzimy pagórek z cerkwią dookoła. Na jej tyłach stoi tzw. dom diaka.
Murowany, o kształcie bielonego sześcianu. Piękne drewniane drzwi zamknięte.
Zaglądamy przez kraty w okienku - tylko jedna izba, kompletnie pusta.

Na pagórku tuż obok kolejny cmentarz, o wiele większy. Choć ogrodzony, jest w
dość podłym stanie. Ale i tak robi niezwykłe wrażenie. Brodzimy wśród wysokich
jak my pokrzyw i malin. Nagrobków jest podobno 420. Najwięcej bruśnieńskich, ale
trafiają się i współczesne, już z lastryka. Wokół szumią stare lipy.

Pora jechać. Na Szlaku Architektury Drewnianej czeka nas jeszcze wiele
niespodzianek.

Okolice Lubaczowa to prawdziwe zagłębie wspaniałej architektury. Wiele miejsc da
się zobaczyć nawet podczas jednodniowej wycieczki. Zabytki są dość dobrze
oznakowane i bez trudu do nich trafimy (wyraźne tablice z symboliczną cerkiewką
i napisem: Szlak Architektury Drewnianej). Sporo tu gospodarstw
agroturystycznych - nocleg od 15 zł

Przeczytaj więcej odpowiedzi
  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • aircar.opx.pl