Czytasz wypowiedzi znalezione dla zapytania: stary chleb
Temat: Achuan za 150 dni
Nie ma konca supermarketow
Witam Ledwozipie
ledwozipie powiedzial
> W wiekszości masz racje, ale jednak uważam, że dobry sklepikarz da sobie
rade.
Zgadzam sie z tym po czesci,bo bliskosc supermarketow nieuchronnie
doprowadzi do zmkniecia wielu sklepow.
> Mam świetny przykład pod własnym domem, gdzie jest kilka sklepów
sporzywczych.
> W jednym z nich (notabene najbliżej mojego domu) kilkakrotnie mnie oszukano,
> sprzedając mi stary chleb. Od tej pory tam nie chodze, gdyż 200 m dalej
> znalazłem sklepik z cudowną obsługą i tam teraz kupuje codzienne sprawunki.
Nie
>
> ja jeden tak robie bo widze, że sklep w którym mnie oszukano świeci
pustkami, a
>
> sklepik z cudowna obsługą peka w szfach. Pamiętasz nieskaplikowany, jak na
> Piaskowej Górze sklepikarze i handlarze z manhatanu protestowali przeciwko
> Realowi??? Okazło się że dzięki niemu i oni mają większy ruch w interesie.
Zostana najlepsze sklepiki ..niewiele ale zostana(rowniez na zachodzie takowe
sie utrzymaly) pod warunkiem ze sa naprawde swietne pod kazdym wzgledem,nawet
wyzsze ceny nie odstraszaja jesli sklep jest naprawde dobry.
Utrzynaja sie na pewno dobre chlebowki.
Po wielkim zachlysnieciu sie towarami z supermarketow,szuka sie potem dobrych
towarow ,jak np. chleb czy inne towary,ktore beda po prostu smaczniejsze i
blizsze oryginalnym smakom.
To z czasem.
> Inną kwestia są zarobki w marketach, które są faktycznie skandalem. NO ale
cóż
> zyjemy w takim kraju który doposzcza taki syf.
Niestety supermarkety zarabiaja rowniez na pensjach pracownikow,wszedzie
pensje sa bardzo niskie ,rowniez na zachodzie.
Panstwo nie ma wplywu na zarobki.
Zwroc uwage ze rowniez pensje w Mac Donaldzie sa zenujace.
> Zdecydowanie się z tobą zgadzam,że nie powinno być marketów w centum miasta.
To
>
> co zrobili w Wałbrzychu jest normalnym kurewstwem, ale to wyłącznie wina
władz
> miasta, które dały zgode na taką lokalizację.
Masz racje,zaskoczyla mnie ta bliskosc tylu marketow i to pod wielkimi
dzielnicami.We Wroclawiu i w Krakowie rozwiazali bardzo ladnie polozenie
supermarketow.
Ciekawe czym tlumaczyli takie bliskie umiejscowienie supermarketow????
Moze tym ze ludzie nie maja samochodow?... a moze droga benzyna??
BTW jest to skandal .
Co do zatrudniania na 3/4 etatu czy na pol etatu,to nie nowosc.
W Szwajcarii sa tolerowane rozne etaty od wielu lat .
Nie to jest problemem,bo na dobra sprawe lepiej wiecej ludzi zatrudnionych na
3/4 etatu niz wiecej bezrobotnych..
Problem tkwi gdzie indziej.
Czesto zatrudnienie nie pokrywa sie z prawdziwa iloscia godzin
przepracowanych.Zarobek 3/4 a praca na caly etat.
Przy wielkim bezrobociu jest to latwe do wyekzekwowania przez supermarkety.
Jesli chodzi o ceny w supermarketach ,zawsze beda niskie,nie zgadzam sie ze z
czasem sie podniosa.Tu mozna przytoczyc przyklady.
Na to nie pozwola same supermarkety ,ktore mnoza sie jak grzyby po deszczu .
Oczywiscie to co robia markety a nie widac na pierwszy rzut oka to to ze ich
srednia cen towarow jest we wszystkich jednakowa,tzn jedne towary sa tansze w
jednym supermarkecie a drugie w innym.
Jesli klient chce wszystko kupic jak najtaniej ,musi pochodzic po roznych
supermarketach.
Wyjatkiem sa tu supermakety w stylu LIDL ,ktore wszystko maja taniej,bo sa to
sklepy w formie hurtowni ,z mala obsluga.
Innym wyjatkiem sa supermarkety luksusowe,gdzie nastawieni sa na bogatsza
klientele i tam wszystko jest drozsze .
A Unia ,no coz nie widze powodu dlaczego UNIA mialaby dawac pieniadze na
utrzymanie sie nierentownych sklepikow czy hurtowni.
To sprawa podazy i popytu,no coz rzadza prawa ekonomii.
UNIA to nie dojna krowa, tez kieruje sie tym co w co warto a w co nie pakowac
pienadze,ktore tez sa z naszych podatkow..
.
Pozdrawiam Ileana
Przeczytaj więcej odpowiedzi
Temat: 15 sierpnia 2006 w Płocku.
Jakie święto? To co, że to 15 sierpnia. Zresztą jak co roku jest.
Osiedle śpi. Około 9-tej kilka aut wstydliwie odpaliło i pojechali z koszykami
i torbami na wieś po prowiant. Reszta śpi. Nawet psy nie su wyprowadzane tak
jak co dzień bo do roboty przecie nie trza iść z rana. Cicho na kwadratowych
podwórkach. Patrze, a tu zebrało sie na ławce trzech gości i trzymają w
torebki papierowe coś popijaja do papierosa.Ale ich nie znam to nie podejde.
Znowu cisza. Przecież to nie niedziela i można w wyrku dłużej poleżeć i
odrobić małżeńską pańszczyznę. Stara nie chciała z początku ale się rozgrzała
potem.
Czarne gawrony nie płoszone łażą po placu i wyciagają dżdżownice i znajdujo
koło śmietnika stary chleb to żro. Jest spoko. Żadnej flagi nie ma.Przez okno
nic nie słychać. Cisza jak w grobie. Kołó dziesiatej ktoś otworzył dla
wietrzenia okno to i słychać jakieś dżwięki. Auta stojo, ludzie w domach
przyczajeni zjadaja śniadanie albo i nie i gapią sie z szklany ekran. Raptem
jakiś śmiech . Acha znowu prezydent został z ręką w powietrzu. Fajnie, co?
Pogrywają jakieś dżwięki i chodzą w te i we w te. Po co chodzo?
Trza jechaś na smentarz bo ładna pogoda. Na uliach cicho i smętnie. Żadnych
flag. Nie ma bieli i czerwieni. Acha, stoi radiowóz i zabrania jechać na Stare
Miasto. To tam chyba sie zebrali i nioso jakieś wieńce. A niech nioso. To
tylko tam jest jakieś święto chyba. Ale jakie? Widać jakies jest. Na smentarzu
msza i ludzie stojo i niby sie modlo, ale nic nie rozumieją i klękać w kałuże
nie chca. Kwiaty na grobie jeszcze dobre. Zamietlim troche. Jedna zdrowaśka i
walim do domu bo trza ziemniaki obrać na obiad. Chłopak siedzi przy kompie i
ma uszy czerwone - coś ogląał ale szybko przełączył. W telewizji idzie VIVA i
dziewuchy dupami kręco żę hej. Fajna taka seksiarska muzyka. Dawniej takich
dziewuch nie było. Tera są. Jest na co popatrzeć. Kobita zła bo znowu prania
sie nazbierało. To obrałem ziemniaki i będzie. Na kwadracie samochodów nie
ubyło - znaczy siedzo w domach i coś robio, jakoś żyjo sobie. Święto Zielonych
Świątek lub Wniebowzięcia albo Wojskowe. Narobiło sie tych świat. Trzy
jednego dnia.
Zara 18-ta to szfagier przyjdzie z piwem i trza będzie obgadac co zrobim ze
jego starym autem. Może podpicujem i na giełę rzęcha. Niech pada to pojedziem
na grzyby do octu i będzie na święta. Latoś jakoś nie zanosi sie na te grzyby.
Kurna, żeby gdzieś wyjść bo w domu już robi sie duszno. Kobita zapracowana sie
połozyła i śpi. Dzieciaki poszły gdzieś na osiedle grandzić, a mnie nudno.
Walnę sie obok starej i też pośpię. Jutro do roboty - trza byc rześki bo sie
znowu przp..., że chodzę i nic nie robie. Szlag by trafił... Przeczytaj więcej odpowiedzi
Temat: Nienormalni...leczą ludzi bezinteresownie
Obs 2 napisał:
„czy pomyślałaś że pracując na jednym etacie będę stanowić większe
zagrożenie, bo będę nieustannie zestresowany niezapłaconymi
rachunkami? Może spróbuj patrzeć w dwie strony?”
Próbuję w miarę moich możliwości patrzeć na te sprawy ze wszystkich stron i
dochodzę do wniosku, że w tych warunkach, jakie zostały ludziom ( lekarzom i
pacjentom) stworzone, lekarz może stanowić zagrożenie dla pacjenta. I nie ma dla
mnie ( jako pacjenta) znaczenia czy leczący mnie lekarz, popełni błąd wynikający
z przemęczenia ( praca na trzech etatach) czy w wyniku ciągłego stresu
wywołanego niezapłaconymi rachunkami ( praca na jednym etacie).
Możesz to zrozumieć?
Obs 2 napisał:
„To tak jak z ograniczeniem czasu pracy (co na szczęście nie weszło w
sposób bezwględny, są liczne sposoby ominięcia zupełnie zgodne z
prawem). Są trzy wyjścia:
a) dobrze zapłacić lekarzowi- odpada na razie.
b) pozwolić lekarzowi pracować ponad 11 godzin w jednym miejscu -
owszem, jedzie z pracy do pracy, ale robi to bezpiecznie.
c) BEZWZGLĘDNIE zakazać lekarzowi pracy powyżej 11 godzin w jednym
miejscu. Co się dzieje- kilkudziesięciogodzinne dyżury są szatkowane
na kilka niezależnych dyżurów, raczej- by obejść przepis- w różnych
miejscach. Co się dzieje dalej? Lekarz wypada w obłędem w oczach i
jedzie do kolejnego miejsca pracy, powodując zagrożenie w ruchu,
wpada wściekły, i tak spóźniony. Czy to jest ochrona pacjentów?
Jest jeszcze rozwiązanie d:
d) w ogóle i całkiem bezwzględnie zakazać dłuższego świadczenia
usług lekarskich (w każdej formie również kontraktu). Czy to ma coś
wspólnego z ochroną pacjenta? Za kilka dni nie byłoby w Polsce
żadnego lekarza. Bo przecież państwo nam nie zapłaci więcej.”
Wiem, co chcesz mi przekazać, ale jakie to ma znaczenie, przecież nie ja mam to
zrozumieć, lecz ludzie rządzący tym krajem.
Obs 2 napisał:
„Wiesz co, zachowujesz się jak decydent Unii Europejskiej. Idee
słuszne, niby dla dobra publicznego. Tylko kompletnie oderwane od
rzeczywistości. I przepisy obracają się przeciwko ludziom (pamiętasz
sprawę domiaru skarbowego dla piekarza który zamiast niszczyć stary
chleb rozdawał go głodnym?).”
Nie Obs, nie zachowuję się jak decydent.
Jaka jest ochrona zdrowia w naszym kraju każdy widzi.
Co robi rząd też wiemy.
Ty walczysz o wyższe wynagrodzenie a ja staram się w miarę moich możliwości
zadbać o zdrowie mojej rodziny. Każde z nas ( w tym bałaganie) stara się zadbać
o siebie najlepiej jak potrafi.
Obs 2 napisał:
”Życie obfituje w paradoksy. W Polsce, w obecnych warunkach, lekarz
musi pracować więcej. Odebranie mu tej pracy przełoży się
bezpośrednio na pogorszenie jakości opieki nad pacjentem, niestety-
ten system nie jest tak prosty, trzeba trochę pomyśleć by to
zrozumieć.
Co lepsze- zmęczony lekarz który jest, czy wypoczęty lekarz którego
nie ma i nie ma szans by się pojawił? Pomyśl!”
Zadajesz trudne pytania.
Nie wiem, co jest lepsze, gra w rosyjską ruletkę czy nabity pistolet.
Ament napisał:
„Widzę, że ktoś się naoglądał za dużo odcinków "Na dobre i na złe" i stracił
kontakt z rzeczywistością.”
Z przykrością muszę stwierdzić, że się okrutnie pomyliłeś.
Nie oglądałam tego serialu.
Miałam własny serial w realu, trwał trzy lata.
Scenariusz napisało życie, głównym bohaterem był lekarz pogotowia, miejsce akcji
Sąd Lekarski.
Ament napisał:
„Nie żyję w surrealistycznej krainie tylko w RP AD2008.”
Żyjemy w tym samym kraju.
Przeczytaj więcej odpowiedzi
Temat: Są na świecie dobrzy ludzie
kiedys znalazlam dowod osobisty, pojechalam na drugi koniec miasta,
pani otworzyla drzwi, zdziwila sie i podziekowala zamykajac drzwi
przed moim nosem. Wtedy bylam bezrobotna i az mi zal bylo tych
pieniedzy na dwa bilety, ale pojechalam i oddalam jej.
Pozniej w rodzinie mialam staruszke, ktroa byla strasznie skapa i
nikt z calej rodziny nie chcial jej pomagac. Ja jako mloda, czulam
wspolczucie, ze 80- cio latka mieszka sama, przychodzilam do niej,
sprzatalam jej (a miala strasznie brudno), i robilam zakupy. A ona
mi dawala caly portfel drobniakow (po przeliczniu bylo tego na
przyklad 20 zl) i kazala mi wykupic leki, a leki kosztowaly 50 zl.
Ja jako ze nie mialam pieniedzy bo nie pracowalam, to wracalam do
niej i mowilam, ze nie starczylo. Ona wtedy patrzyla na mnie z
wyrzutem, ze jak to moglo nie starczyc, przeciez dala mi pelny
portfel. Kiedys poszlam kupic jej gazete, ale podrozala o 10 groszy,
jak pomyslalam, ze musze isc i przekonywac ja, ze podrozala o 10
groszy, to dolozylam ze swojej kieszeni (tyle akurat mialam). Wogole
chodzilam do niej na piechote, codziennie przez 3 miesiace. Byla
wtedy troche chora, ale nikt z rodziny nie czul ,ze musi jej pomoc,
bo mowili, ze ona ma pieniadze , tylko chce wykorzystac. Pozniej
zazyczyla sobie, by mleko jej kupowac na targu, bo ona lubi od
krowy, ja jej mowie, ze to daleko, ona, ze nogi mam mlode, no i jak
mam w domu rower, to moze bym na rowerze jezdzila zawsze. Poszlam na
piechote, niosac w reku ciezkie dwie butelki .
Widzialam jej odcinek renty, miala dosc pieniedzy by starczylo na
wszystko.
Wszyscy mi odradzali ta pomoc dla niej, bo czasem musialam jej
dokladac od siebie. Raz dostalam stary chleb od ciotki, i mowie, do
tej staruszki, ze dostalam ten stary chleb od ciotki (ciotka brala z
piekarni za darmo co nie sprzedali), a ta staruszka mowi mi, ze
czego jej pol nie przynioslam, mowie jej, ze mi dala tylko jeden i
ze nie mam pieniedzy by kupic sobie swiezy, ale jej przyniose jutro.
Przynioslam i byla zadowolona. Czasem jej przynosilam placki albo
racuchy, to co sama jadlam.
Nie spodziewalam sie zaplaty, po prostu bylo mi jej zal. Ale
musialam nie dosc, ze ppomagac jej, to i przynosic jedzenie, i
tracic na tym, a nie mialam pieniedzy. Kiedys zazyczyla sobie, by
pojsc z nia na dzialke, i zabrac wor ze smieciami, doslownie ze
smieciami, bo chciala jakis nawoz robic chyba, no i poltorej godziny
szlysmy razem, ona mnie uczepiona za ramie , a ja z tym worem, Boze
jak ja sie wtedy wstydzilam tego wora niesc, brudnego jak ze
smietnika. A pozniej na dzialce bloto, mowie do niej, ze buty
zniszcze, ale musialam i tak wejsc tam, kopac , robic co kaze, nosic
wiadra z woda, no i buty wyjsciowe zniszczone.
Wiem jedno, sa ludzie , ktorzy pomagaja bezinteresownie, tylko ,ze
czasem ich ludzie wykorzystuja. Przeczytaj więcej odpowiedzi
Temat: Kłopoty z 21 letnim synem?
Napisze to co juz wielu forumowiczow napisalo powyzej. Z jednej
strony traktujecie syna jak dziecko, bez prawa do decydowania w
kwestiach jego zycia, moze nawet jak gowniarza, ktory ma robic co
sie mu kaze, z drugiej, wymagacie dojrzalosci i radzenia sobie z
zyciem, jakie mozna wymagac moze od czlowieka 30letniego.
Zdecydujcie sie.
Co to znaczy "nie zgodzilismy sie na studia". Czyli zadecydowaliscie
za 19latka o jego calej przyszlosci, bez zapytania go o zdanie? Bez
wsparcia w decyzji, bez przedyskutowania sprawy jak dorosly z
doroslym? Odmowiliscie mu pomocy w dalszej edukacji,
zadecydowaliscie jak za dziecko - "tatus nie pozwala isc na studia,
a Ty masz robic jak tatus mowi". Jednoczesnie wymagacie, aby chlopak
bez wyksztalcenia, pieniedzy, dobrej pracy (na ktora, co tu duzo
mowic szans nie ma), nagle, ni z tego ni z owego utrzymywal sie jak
dorosly czlowiek (oplacic studia, ubrania, prawo jazdy, kurs
jezykowy, dorzuci sie do utrzymania)? Cuda, Panie, cuda, po prostu!
I jeszcze suszycie glowe, ze praca ktora znalazl (na czarno)
sie "tatusiowi" nie podoba? A jaka ma miec prace, do cholery?
Prezesa banku?? W czasach, w ktorych dobrzy specjalisci nie moga
znalezc pracy za godne pieniadze?
No sorry, ale cos tu jest postawione na glowie. Zostawiliscie
chlopaka BEZ OPARCIA, bez pomocy, macie pretensje, ze mu nie
wychodzi. Strofujecie na kazdym kroku. I jeszcze sie dziwisz, ze syn
reaguje wsciekloscia jak mu sie wytyka bledy?
Piszesz, ze pozostale dzieci nie sprawiaja klopotow. A czy one
zostaly postawione w sytuacji starszego syna pt. "od dzis radzisz
sobie sam"?
Dla dziecka, ktoremu rodzice nagle odmawiaja pomocy, to jest powazny
szok w zyciu. Strata bezpieczenstwa, oparcia. Tak mlody czlowiek nie
jest gotowy na cos takiego. Skad wiem? Wiem, bo zostalam postawiona
przez rodzicow w podobnej sytuacji. No, moze nikt nie zadecydowal za
mnie, ze na studia mi nie wolno, ale rodzice przestali na mnie lozyc
po pierwszym roku studiow. I co? Super terapia szokowa. Nie ma co.
Zarabialam na zycie korepetycjami, zawalilam pierwszy rok studiow i
co? Nic, dalej chodzilam w jednych butach i jednych dzinsach i
jadlam stary chleb z Vegeta, zeby cos na chlebie bylo. Bo wstyd mi
byloby przyznac sie przed rodziami jaka bylam "niezaradna". A oni
pytali czy dobrze mi idzie. Duma w kieszeni, do dzisiaj nie wiedza,
ze prawie gryzlam sciany. Bo wiem, ze gdybym sie przyznala, to
jeszcze by mnie wysmiali, ze sobie nie radze.
A pewnie, ze wyszlam na ludzi. Terapia szokowa zadzialala, a jakze.
Nawet inne studia skonczylam z wyroznieniem i nigdy, od kiedy
skonczylam 19 lat nie wzielam grosza od rodzicow.
Bilans? 13 lat pozniej WCIAZ mam zal do rodzicow, ze zostawili mnie
w najtrudniejszym momencie mojego zycia. Nieprzygotowana, niemogaca
zarobic na podstawowe przezycie (bo jak jako studentka moglam
zarobic, w dodatku w czasach ogromnego bezrobocia???). Od tego czasu
nigdy nie czulam, ze moge na nich liczyc. Super, nie?
Jesli chcesz ratowac relacje z synem, jedyna rzecza ktora mozesz
teraz zrobic jest przyznac sie do bledu, powiedziec synowi, ze
rozumiesz w jak trudnej sytuacji go postawiliscie i ze od dzisiaj
bedziecie go wspierac w studiach, i stworzycie mu idealne warunki do
nauki, po to, aby spokojnie przygotowal sie do doroslego zycia.
Przeczytaj więcej odpowiedzi
Strona 3 z 3 • Znaleziono 203 rezultatów • 1, 2, 3